Leszek Milczarek, MS TFI : Polskie TFI powinny być faworyzowane przy zarządzaniu nowymi PPK i IPK

Leszek Milczarek, z pełniącym obowiązki prezesa MS TFI rozmawia Jan Morbiato.

Publikacja: 19.04.2017 06:03

Leszek Milczarek, pełniący obowiązki prezesa MS TFI

Leszek Milczarek, pełniący obowiązki prezesa MS TFI

Foto: Archiwum

Kiedy się spotkaliśmy na początku roku, zapowiedział pan, że MS TFI, czekając na wejście w życie rządowego Programu Budowy Kapitału i uruchomienie związanych z nim pracowniczych planów kapitałowych (PPK) i indywidualnych planów kapitałowych (IPK), skoncentruje się na oferowaniu już istniejących pracowniczych programów emerytalnych (PPE). Jak wam idzie realizacja tych zapowiedzi?

Jesteśmy w procesie tworzenia PPE dla pracowników MS TFI, tak na dobry początek. Ale rozmawialiśmy też już z kilkoma klientami zewnętrznymi.

Należącymi, tak jak wy, do Polskiej Grupy Zbrojeniowej?

Mowa zarówno o spółkach z naszej grupy, jak i spoza. Chodzi o firmy, które nie mają jeszcze tych programów. Jesteśmy w trakcie uruchamiania PPE, ale ten proces trwa dwa–trzy miesiące. Jeżeli chodzi o pierwsze PPE – to dla pracowników MS TFI – umowy są już gotowe, a wniosek o zgodę na uruchomienie wkrótce będzie złożony w KNF. Ten program najprawdopodobniej ruszy jako pierwszy. Tak jak zapowiadałem, gdy startowaliśmy z naszymi funduszami otwartymi, mamy trzy strategie – akcji, obligacji oraz gotówkową i pieniężną, i na razie nie myślimy o rozbudowaniu oferty. W długoterminowej perspektywie oszczędzania na emeryturę najlepiej sprawdzają się najprostsze strategie i ich kombinacje. Pracujemy też nad IKE i IKZE.

IKE i IKZE to już przecież biznes dla inwestora detalicznego, na którym mieliście się nie koncentrować.

Niekoniecznie. IKE i IKZE można sprzedawać razem z PPE – podstawowa składka pracownika może trafiać na PPE, a dodatkową może sam sobie kierować na IKE lub IKZE.

Macie już pomysł na to, jak będzie przebiegać przekształcanie PPE w PPK?

Nie wiadomo, czy w ogóle dojdzie do takiego przekształcenia. Próbujemy sondować, w jakim kierunku to może pójść, byliśmy na spotkaniach w Ministerstwie Rozwoju oraz Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej i odnieśliśmy wrażenie, że ostateczne decyzje w tym zakresie jeszcze nie zapadły. Choć zastrzegam, że było to już jakiś czas temu. Wydawałoby się logiczne przyjęcie rozwiązania polegającego na tym, że pracodawcy, którzy już prowadzą PPE, nie będą zobowiązani do zakładania PPK. W takim scenariuszu PPK byłyby tymi planami wdrażanymi po reformie, a PPE dalej by działały jako ich poprzednia wersja. Ale podkreślam, że to moje wrażenie, niepoparte – przynajmniej na razie – zapisami ustawowymi.

To niejedyne niewiadome związane z programem.

W przypadku PPK podstawowe są moim zdaniem dwie kwestie. Aby nie było możliwości „obejścia" udziału w tych planach. Wygląda na to, że przedstawiciele Ministerstwa Rozwoju zdają sobie z tego sprawę i między innymi z tego powodu wspomnieli ostatnio, że PPK będą obowiązkowe nie dla firm zatrudniających minimum 19 osób, jak początkowo planowano, ale już dla tych, które mają pięciu pracowników. Druga kwestia to objęcie tymi planami również pracowników budżetówki. Można mieć nadzieję, że państwowe TFI, jak my, miałyby pierwszeństwo w prowadzeniu PPK dla – na przykład – nauczycieli. Wszystkie firmy, również państwowe, mają ubezpieczenia grupowe. Dlaczego miałyby nie mieć programu emerytalnego? Głównym założeniem przy tworzeniu tej koncepcji była powszechność, więc trzeba tego dopilnować. Takie rozwiązanie zapewni wzrost oszczędności konieczny do podniesienia potencjału rozwoju kraju i zapewni bezpieczeństwo finansowe Polaków.

Równolegle z wprowadzeniem PPK i IPK zostaną zlikwidowane OFE.

Tak, i w tym kontekście chciałbym trochę uspokoić rynek. Zgodnie z przedstawionymi założeniami 25 proc. aktywów OFE ma trafić do Funduszu Rezerwy Demograficznej, a 75 proc. – akcje spółek publicznych – ma zostać przekazanych Polakom w formie IKZE. Na rynku finansowym jest duży strach o to, kto tymi IKZE będzie zarządzał – czy Polski Fundusz Rozwoju, czy też od razu dostaną je w zarządzanie instytucje komercyjne. Moim zdaniem nie ma się czego bać, zarówno wicepremier Mateusz Morawiecki, jak i szef PFR Paweł Borys wielokrotnie dowiedli, że rozumieją ryzyko związane zarówno z nadpodażą akcji na GPW, jak i „upaństwowieniem" udziałów w spółkach prywatnych. Osobiście nie podzielam obaw wielu zarządzających, którzy twierdzą, że przejęcie przez PFR – nawet przejściowe, bo tylko na dwa lata – zarządzania akcjami z portfeli OFE stanowi zagrożenie dla polskiego rynku kapitałowego.

Z ostatnich zapowiedzi Pawła Borysa wynika, że PFR nie będzie zarządzał tymi IKZE nawet w okresie przejściowym, poprowadzi natomiast PPK i IPK. Zresztą do Morawieckiego i Borysa inwestorzy mają zaufanie. Problem polega na tym, że nie wiadomo, kto przyjdzie po nich.

Młodzi są, jeszcze dużo przed nimi (śmiech). A już całkiem serio – trudno mi sobie wyobrazić lepszych kandydatów na oba te stanowiska. Prowadzą bardzo trudny i bardzo ambitny projekt. Zwróćmy uwagę, jaki zastrzyk kapitału trafi na rynek finansowy dzięki rządowym programom. Wprowadzenie PPK i IPK może doprowadzić do napływu 12–22 mld zł rocznie na giełdę, rynek obligacji korporacyjnych, rynek nieruchomości. Program Mieszkanie+ przewiduje utworzenie specjalnych kont służących oszczędzaniu na cele mieszkaniowe – indywidualnych kont mieszkaniowych, które mają być dotowane z budżetu państwa kwotą 200 mln zł. Program Budowy Kapitału przewiduje również powołanie specjalnych obligacji infrastrukturalnych, zwolnionych z podatku od zysków kapitałowych, które mogą zasilić gospodarkę setkami milionów złotych rocznie. Do tego dochodzą REIT. Zobaczmy, jak to się wszystko składa. Pomysł na pobudzenie gospodarki jest naprawdę wielowymiarowy i, nie da się ukryć – bardzo dobry. Z jednej strony rząd kończy likwidację OFE, którą rozpoczął poprzedni rząd, ale z drugiej – w przeciwieństwie do poprzedniego rządu – daje w zamian dużo więcej. To będzie niesamowity impuls dla rynku kapitałowego.

Z perspektywy konkurujących z wami TFI Istnieje też ryzyko, że kiedy PFR będzie przekazywał zarządzanie PPK i IPK instytucjom komercyjnym, będzie przy tym faworyzował państwowych powierników – TFI PZU, PKO TFI, MS TFI...

W jakimś stopniu polskie TFI powinny być faworyzowane względem podmiotów zagranicznych. Ale mam tu na myśli również prywatne firmy. Przez lata funkcjonowania polskiego rynku kapitałowego zarządzający z Polski zdobyli wystarczające kompetencje do opiekowania się oszczędnościami emerytalnymi. To nie nacjonalizm przeze mnie przemawia, tylko logika. Założeniem Programu Budowy Kapitału jest wsparcie rozwoju gospodarczego dzięki oszczędnościom Polaków, a większa część aktywów pozyskanych w ramach PPK i IPK ma być inwestowana w polskie akcje, obligacje korporacyjne i REIT. A kto ma większe kompetencje w inwestowaniu nad Wisłą – zarządzający, który siedzi w Warszawie i jeździ na spotkania z firmami rozsianymi po całym kraju, czy ekspert rezydujący w Londynie, którego spektrum inwestycyjne nie wychodzi poza kilkadziesiąt największych spółek notowanych na GPW?

Instytucja zagraniczna może przecież zatrudnić Polaka, tak jak to się teraz dzieje.

Byłoby to jednak wydrenowanie części korzyści osiąganych dzięki Programowi Budowy Kapitału za granicę. Chodzi o pobudzanie polskiej gospodarki, w tym również lokalnego sektora finansowego, a nie zagranicznych instytucji finansowych. Lepiej byłoby uniknąć sytuacji, w której zarządzający PPK i IPK będą musieli spełniać tak duże wymogi kapitałowe, że jedynie największe zagraniczne instytucje i parę polskich sprostają tym wyśrubowanym kryteriom. Tak naprawdę zabiłoby to rynek.

Biorąc pod uwagę, że hossa na świecie trwa już osiem lat, wdrożenie Programu Budowy Kapitału w 2018 r. wydaje się trochę niefortunne.

Projekt rzeczywiście rusza, kiedy rynek jest wysoko, a globalnie rzecz ujmując – hossa jest pewnie bliska końca. Ale to dobrze. Po pierwsze, aktywa zgromadzone w PPK i IPK będą jeszcze niewielkie. Po drugie, uczestnicy tych planów będą tanio kupować jednostki uczestnictwa funduszy (podczas spadków) i dzięki temu będą mieli większy potencjał do zysków, kiedy wróci hossa. Programy emerytalne są najlepszym sposobem na oszczędzanie – wymuszają systematyczne, nawet niewielkie wpłaty, rozłożone na lata. Oczywiście ta strategia uśredniania ceny zakupu najlepiej działa w naprawdę długim terminie, kilkunastu–kilkudziesięciu lat.

Ostatnio uruchomienie własnego TFI zapowiedziała PGE. Czy nie boicie się, że wszystkie największe spółki uruchomią swoje TFI w celu gromadzenia oszczędności emerytalnych pracowników, a dla TFI, które od lat zajmują się inwestowaniem, z tego emerytalnego tortu niewiele już zostanie?

Z naszej perspektywy może faktycznie zgromadzimy mniejsze aktywa, niż początkowo zakładaliśmy. Ale z punktu widzenia całego rynku – to dobrze. Większa liczba zarządzających programami emerytalnymi stwarza szanse na lepsze pokrycie społeczeństwa, wyższy wskaźnik partycypacji.

CV

Leszek Milczarek specjalizuje się w zarządzaniu aktywami od lat. Zanim – na początku 2016 r. – objął funkcję wiceprezesa, a dziś pełniącego obowiązki prezesa MS TFI, pracował na stanowiskach specjalistycznych i kierowniczych, m.in. w: PTE DOM, DWS Polska TFI, CA IB IM, Opera TFI, DM IDM, Idea TFI, TFI Allianz Polska. Jest absolwentem Szkoły Głównej Handlowej i Wyższej Szkoły Finansów, Bankowości i Zarządzania. Posiada licencję maklera papierów wartościowych.

Fundusze inwestycyjne
Złoto w trendzie bocznym, a fundusze biją rekordy
Fundusze inwestycyjne
Za wyższe zyski trzeba więcej zapłacić. TFI podniosły stawki
Fundusze inwestycyjne
Zakupy TFI na GPW jeszcze wzrosły, ale tylko dzięki PPK
Fundusze inwestycyjne
Quercus wart tyle co trzy Skarbce
Fundusze inwestycyjne
Fortuna płynie do funduszy inwestycyjnych
Fundusze inwestycyjne
Quercus z zyskiem powyżej oczekiwań BM Pekao