Polskie obligacje skarbowe po raz kolejny zaskoczyły in plus. Tę klasę aktywów już parę lat temu spisano na straty, tymczasem średnio rzecz biorąc, od początku tego roku fundusze polskich skarbówek zarobiły 3 proc. Całkiem nieźle, biorąc pod uwagę rekordowo niskie oprocentowanie depozytów...
Rosnące ceny polskich obligacji skarbowych być może zaskoczyły konkurencję, ale nie nas. Taki właśnie scenariusz obstawialiśmy już od początku roku. Wysoka rentowność obligacji z początku roku, przy bardzo dobrych fundamentach polskiej gospodarki, musiała przyciągnąć zagraniczny kapitał.
Widać to po stopach zwrotu funduszy dłużnych Ipopemy – wasz Dłużny jest już 4,5 proc. na plusie. Jednak perspektywy dla rynków długu nie są już chyba najlepsze, lada moment Europejski Bank Centralny zacznie zaostrzać politykę pieniężną...
Obawy dotyczące perspektyw obligacji zachodnioeuropejskich faktycznie są, ale po pierwsze, Polski one nie dotyczą, a po drugie, uważamy, że są trochę na wyrost. Prezes EBC Mario Draghi w przeciwieństwie do byłego szefa Fedu Bena Bernankego bardzo dobrze prowadzi komunikację z rynkiem i zapowiada odchodzenie od programu QE bardzo rozważnie. Samą zapowiedź rozłożył w czasie tak, żeby wahania cen instrumentów finansowych krajów strefy euro były jak najmniejsze. Nie najlepsze perspektywy mają również amerykańskie obligacje skarbowe. Za oceanem Fed nie tylko rozpoczął już podnoszenie stóp procentowych, ale również w najbliższym czasie zacznie redukować bilans. Te działania banków centralnych, choć pewnie nie przejdą bez echa na rynku naszych „skarbówek", w gruncie rzeczy Polski nie dotyczą. Dla zachowania polskich obligacji ważniejsze będą czynniki lokalne.