W minionym miesiącu hossa na GPW wyraźnie „odpoczywała", a wraz z nią stopy zwrotu funduszy inwestycyjnych. Polskie małe i średnie spółki okazały się wręcz najsłabszą klasą aktywów w ofercie TFI – fundusze MetLife Akcji Średnich Spółek i MetLife Akcji Małych Spółek, które w czasach hossy są jednymi z lepszych portfeli „misiów", straciły odpowiednio aż 10 i 9 proc.
Małe spółki tylko za granicą
Jedyny fundusz koncentrujący się na tym segmencie rynku, któremu udało się osiągnąć zysk rzędu 0,5 proc., to PKO Akcji Małych i Średnich Spółek. – Inwestujemy nie tylko w akcje polskich firm, lecz również w małe i średnie spółki z globalnego rynku – tłumaczy Sławomir Sklinda, dyrektor dep. zarządzania portfelami akcji PKO TFI. – W ostatnim miesiącu polskie „misie" zachowywały się znacznie słabiej niż nasze zagraniczne inwestycje. Na szczególną uwagę zasługują spółki portfelowe z sektora motoryzacyjnego, technologicznego oraz konsumenckiego, które zaraportowały znacznie lepsze wyniki w stosunku do oczekiwań rynkowych – dodaje Sklinda.
Jego zdaniem w dalszym ciągu więcej będzie można zarobić za granicą. – Oczekuję, że podaż akcji ze strony OFE oraz słabsze wyniki kwartalne polskich spółek, m.in. w związku z wyższymi kosztami pracy, powinny w dalszym ciągu prowadzić do lepszego zachowania indeksów globalnych w porównaniu z polskimi wskaźnikami „średniaków" i „maluchów" – uważa Sklinda.
Podatek bankowy rządzi rynkiem długu
Ciekawą sytuację mogliśmy zaobserwować w stopach zwrotu funduszy dłużnych – wyniki portfeli obligacji skarbowych oraz strategii gotówkowych i pieniężnych praktycznie się od siebie nie różnią. – To dlatego, że w październiku zapadły duże serie obligacji o stałym oprocentowaniu – „deesek", a Ministerstwo Finansów wyemitowało znacznie mniej nowych, podobnych papierów. Na rynku znalazła się masa pieniędzy, ok. 18 mld zł, które musiały gdzieś trafić, m.in. dla tego, że od aktywów w postaci obligacji skarbowych banki nie płacą podatku, a od gotówki – już tak. Popyt przerzucił się więc na „wuzetki", czyli obligacje o zmiennym oprocentowaniu i podobnym profilu ryzyka do obligacji o stałym oprocentowaniu, ale o krótkim terminie do wykupu. Notowania „wuzetek" wystrzeliły, a są to popularne papiery w portfelach funduszy gotówkowych i pieniężnych – wyjaśnia Mariusz Zaród, zarządzający Ipopema TFI.
Prowadzone przez niego Ipopema Gotówkowy i Ipopema Dłużny – oba po 0,5 proc. zysku w październiku – zarobiły właśnie dzięki „wuzetkom", a także „izetkom". – To papiery indeksowane inflacją, ale nie roczną, tylko miesięczną. To wskaźnik, który na przełomie tego i przyszłego roku powinien wzrosnąć, „izetki" wciąż mają dobre perspektywy. W funduszu Ipopema Dłużnym dodatkowo pomogło aktywne zarządzanie terminem do wykupu papierów w portfelu oraz obligacje węgierskie denominowane w euro – wymienia Zaród.