Jedną z przyczyn tegorocznej słabości indeksów warszawskiej giełdy jest brak popytu ze strony TFI. Nawet jeśli do funduszy inwestycyjnych napływa kapitał, rzadko kierowany jest do funduszy inwestujących w krajowe akcje. Zwykle lokowany jest w bezpieczne aktywa, czyli fundusze pieniężne lub obligacji albo na zagranicznych giełdach oferujących szerokie spektrum spółek nierzadko z branż, których próżno szukać w Polsce bądź są reprezentowane w niewielkim stopniu.
W efekcie krajowe indeksy systematycznie zniżkują od wielu miesięcy. Indeks dużych spółek WIG20 od styczniowego szczytu stracił prawie 19 proc. i już tylko 1 pkt proc. dzieli go od umownej granicy rozpoczęcia bessy. Kierując się tym, możemy za to już mówić o bessie w segmencie małych firm. Skupiający je indeks sWIG80 w ciągu ostatnich 15 spadkowych miesięcy stracił ponad 23 proc.
Kapitał odpływa, indeksy coraz niżej
– Historia naszego rynku pokazuje, że napływ bądź odpływ środków z funduszy inwestujących na GPW jest wtórny wobec zachowania indeksów. Tak też dzieje się i tym razem. Licząc od początku roku, wszystkie główne wskaźniki warszawskiej giełdy straciły na wartości. Nie dziwi więc fakt, że klienci wycofują środki z funduszy – wyjaśnia Łukasz Hejak, zarządzający funduszami w Investors TFI.
Podobne spostrzeżenia ma Jerzy Nikorowski z biura maklerskiego BGŻ BNP Paribas, podkreślając, że kwestie odpływów stanowi większy problem dla segmentu małych i średnich spółek.