W związku z dyrektywą MiFID II grupa PKO BP zdecydowała się na zmianę w sposobie rozliczania zysków z towarzystwem inwestycyjnym. W efekcie zyski TFI mocno wzrosły, jednak zarobione pieniądze i tak pozostaną w grupie.
Rynek czeka na przepisy
W poprzednim tygodniu Komisja Nadzoru Finansowego opublikowała dane na temat zysków towarzystw inwestycyjnych w I połowie roku. Liczby pokazują, że TFI zarobiły w tym czasie łącznie 498 mln zł, czyli aż o 190 mln zł więcej niż w tym samym czasie przed rokiem. Co więcej, jest to największy półroczny zysk od ponad dekady.
Wygląda więc na to, że sytuacja w branży TFI jest bardzo dobra, jednak powyższe wyniki mocno zawyża jedno z nich. Jak czytamy w raporcie półrocznym banku PKO BP, w I półroczu spółka PKO TFI wypracowała zysk netto w wysokości 119,4 mln zł, czyli kilka razy większy niż w tym samym okresie przed rokiem, kiedy zysk netto sięgnął 29,3 mln zł. Wynik I półrocza tego roku uwzględnia również przejęcie Gammy TFI (dawniej KBC TFI), jednak głównym powodem tak mocnego wzrostu zysku jest zmiana sposobu rozliczania się w ramach grupy kapitałowej. Okazuje się bowiem, że PKO TFI przekazuje do spółki matki znacznie mniejszą część z pobieranej od klienta opłaty za zarządzanie.
– Tak, główny powód to zmiana podziału opłat między bankiem a TFI. Wynika ona z MiFID II – potwierdza Marcin Jabłczyński, dyrektor biura relacji inwestorskich PKO BP.
PKO TFI jest największym towarzystwem inwestycyjnym w kraju pod względem aktywów pod zarządzaniem. Na koniec czerwca ich wartość wynosiła blisko 34,1 mld zł. Drugie w kolejności było Pekao TFI (19,5 mld zł aktywów), a trzecie BZ WBK TFI (16,5 mld zł). Zdaje się, że jak na razie inne duże instytucje nie poszły śladem PKO BP. – W tym roku nie zmienialiśmy zasad wynagradzania dystrybutora z tytułu opłaty za zarządzanie funduszami – twierdzi Jarosław Skorulski, prezes TFI BGŻ BNP Paribas. – Od początku roku nasza grupa kapitałowa dostosowuje się do dyrektywy MiFID II. Z jej najważniejszych zapisów naszym zdaniem wynika, że nie możemy faworyzować produktów wysokomarżowych (jednocześnie bardziej ryzykownych) – przyznaje Piotr Żochowski, prezes PKO TFI. – Podjęliśmy decyzję, że prowizja dla dystrybutora powinna być taka sama niezależnie od produktu. Dlatego odeszliśmy od systemu, który zakładał, że do dystrybutora trafiał pewien procent od opłaty za zarządzanie, i przeszliśmy na model płaski – od wszystkich funduszy dystrybutor pobiera taki sam procent. Decyzję podjęliśmy pod koniec zeszłego roku – wyjaśnia Żochowski. Z naszych obliczeń wynika, że ta opłata wynosi około 0,5 proc.