Jen w ostatnich kilkunastu miesiącach potrafił dostarczyć inwestorom dużo wrażeń i niewykluczone, że nadal tak będzie. Wszystko rozbija się oczywiście o politykę pieniężną prowadzoną przez Bank Japonii. Przez długi czas instytucja ta, jako jedna z ostatnich (w gronie liczących się banków centralnych), utrzymywała gołębi ton. To mocno uderzyło w jena, którzy przez wiele miesięcy raził słabością.
W IV kwartale 2022 r. pojawiły się pierwsze jaskółki sygnalizujące zmianę. Jen wykonał zwrot. Para USD/JPY zeszła z poziomu prawie 152,00 i obecnie handlowana jest w okolicach 133,00. Znaki zapytania cały czas pozostają, również w zakresie polityki pieniężnej.
Nowe rozdanie?
W przypadku Japonii najważniejszym pytaniem ostatnich dni było to, kto zostanie następcą Haruhiko Kurody, szefa Banku Japonii. Same spekulacje na ten temat były pożywką do większej zmienności notowań. W piątek pojawiły się plotki, że nowym szefem Banku Japonii będzie Kazuo Ueda, chociaż jeszcze kilka dni wcześniej spekulowano, że następcą Kurody będzie Masayoshi Amamiya, dawniej bliski sojusznik obecnego gubernatora.
– Ueda nie jest zaliczany do jastrzębi, jeśli chodzi o poglądy dotyczące polityki monetarnej. Na początku XXI wieku wypowiadał się przeciwko podwyżkom stóp procentowych. Aprecjacja jena zaraz po doniesieniach wynikała zapewne z faktu, że Amamiya odpadł z wyścigu o to stanowisko. Ten kandydat jest bowiem oficjalnie postrzegany jako „gołąb”, zatem ruch na rynku był zrozumiały. Jego nominacja byłaby bardziej prawdopodobnym argumentem za kontynuacją ultraekspansywnej polityki monetarnej, która ciąży jenowi w środowisku, w którym kluczowe stopy procentowe są podnoszone na całym świecie. W przypadku Uedy sprawa nie jest tak jednoznaczna. Umocnienie jena też okazało się jednak chwilowe. W godzinach popołudniowych piątkowego handlu para USD/JPY kierowała się ponownie na północ. Rynek widać nie może jednoznacznie zdecydować, co oznacza pojawienie się nowej osoby na czele BoJ – mówi Łukasz Zembik, analityk Oanda TMS Brokers.