W środę rano kurs euro chwilowo był powyżej 4,61 zł, o ponad 2 grosze wyżej niż we wtorek po południu. Polska waluta równie mocno traci na wartości wobec dolara. Za amerykańską walutę w środę rano było trzeba zapłacić nawet 3,92 zł, w porównaniu do 3,89 we wtorek wieczorem i 3,85 na początku tygodnia.
Analitycy z banku Millennium w porannym komentarzu napisali, że „kurs EUR/PLN prawdopodobnie naruszy dziś barierę 4,63 tj. pandemiczne maksimum z pierwszej połowy tego roku".
Jak tłumaczą, przyczyną deprecjacji złotego są coraz gorsze nastroje na rynkach finansowych w związku z rozwojem pandemii, która skłania kolejne kraje do wprowadzania ograniczeń aktywności ekonomicznej. W niektórych państwach, np. we Francji, pod uwagę brany jest nawet czasowy „lockdown" przypominający ten z wiosny br.
„W warunkach wzrostu awersji do ryzyka inwestorzy przekierowują kapitał w stronę tzw. bezpiecznych aktywów. W rezultacie na wartości zyskuje dolar, frank, czy obligacje rynków bazowych. Tracą natomiast rynki akcji i m.in. waluty Europy Środkowo-Wschodniej" – napisali ekonomiści z banku Millennium.
W komentarzach analityków nie pojawiają się na razie odniesienia do trwających w Polsce protestów przeciwko czwartkowemu wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, które teoretycznie mogłyby prowadzić do osłabienia złotego. Przecena także innych walut regionu, m.in. węgierskiego forinta, sugeruje, że deprecjacja złotego ma zewnętrzne przyczyny.