– Mimo że w styczniu tworzyły się wyższe szczyty, to chwilę później podaż spychała wartość funta. Formalnie układ szczytów i dołków jest zgodny z definicją trendu wzrostowego, ale kąt nachylenia szczytów nie zachęca do optymizmu. Nie oznacza to, że podaż rośnie w siłę, ale posiadacze długich pozycji się wycofują – wskazuje Paweł Śliwa, analityk BM mBanku. Jak dodaje, dla popytu i podaży istotna jest również wartość 1,3640. Z tego punktu wychodziły bowiem ostatnie impulsy wzrostowe. – Jest to ostatnia linia obrony umocnienia GBP. Przełamanie tego wsparcia oznaczałoby możliwość spadków nawet do 1,3300. Jest to wsparcie wyższego rzędu, dodatkowo wyznaczone przez mierzenie kierunkowe sugerujące równość korekt – zauważa Śliwa. Analityk BM mBanku zwraca także uwagę na ciekawą sytuację, jeśli chodzi o wskaźniki rynkowe.
– Sygnał ostrzegawczy widoczny jest na wskaźniku MACD, który tworzy tendencję spadkową. Jest w opozycji do zachowania wykresu ceny. Negatywna dywergencja potrafi zwiastować zmianę nastroju rynku lub korektę wyższego rzędu. Jej oczekiwany zasięg został już określony przy wspomnianej wcześniej cenie 1,3300. Z racji istnienia trendu wzrostowego pierwszeństwo w interpretacji ma wariant aprecjacji GBP. Utrzymanie i przełamanie strefy 1,3750 otworzyłoby drogę do wzrostów sięgających nawet 1,4300 – uważa Śliwa. PRT