Po burzliwej końcówce ubiegłego i początku tego roku na rynku złotego w ostatnich dniach panuje względny spokój. Widać to w szczególności w odniesieniu do pary EUR/PLN, która zakotwiczyła powyżej poziomu 4,50. Nie brakuje głosów, że od strony fundamentalnej złoty ma potencjał do umocnienia, ale z drugiej strony mamy chociażby Narodowy Bank Polski, który wciąż skutecznie hamuje aprecjację naszej waluty. Czy jesteśmy więc skazani na ruch boczny?
Spokojny handel
Poziom 4,50, który w poniedziałek obserwowaliśmy na parze EUR/PLN, to wciąż wyższa wartość niż przed interwencjami walutowymi (również tymi słownymi) ze strony NBP. Co prawda w porównaniu z ubiegłym tygodniem złoty zyskał nieco na wartości (momentami za euro trzeba było bowiem płacić 4,55 zł), jednak analitycy wskazują, że o zejście na jeszcze niższe poziomy może być trudno.
– Zdaje się, że część inwestorów ostrożnie podchodzi do zakupu polskiego złotego na rynku walutowym ze względu na obawy przed interwencją NBP. Stąd może być trudno o pokonanie bariery 4,50 na parze EUR/PLN – uważa Daniel Kostecki, główny analityk w firmie Conotoxia.
Inna sprawa, że rynek walutowy w odróżnieniu od tego, co dzieje się chociażby na światowych giełdach czy też na rynku metali szlachetnych, zachowuje się relatywnie spokojnie.
– Rynek walutowy trochę trzyma się na uboczu i utrzymuje relatywnie niską zmienność. Oczywiście widoczna jest huśtawka risk-on/risk-off ze sprzedawaniem/kupowaniem dolara w zależności, czy na rynku akcji są wzrosty czy spadki. Większość par walutowych z grupy G10 wydaje się uśpiona – zwraca uwagę Konrad Białas, główny ekonomista TMS Brokers. Jak zauważa, podobnie sytuacja wygląda w przypadku złotego.