Publikacja ostatnich zapisków z posiedzenia Rezerwy Federalnej, które zasugerowały szybszą możliwość zacieśniania polityki pieniężnej w Stanach Zjednoczonych, dały kolejny sygnał do umocnienia dolara. Główna para walutowa EUR/USD zjechała nawet poniżej poziomu 1,17. Wszystkie te wydarzenia mogą jednak okazać się jedynie preludium do tego, co może się dziać pod koniec tygodnia. Czas bowiem na Jackson Hole. Czy Jerome Powell, szef Rezerwy Federalnej podczas piątkowego wystąpienia wstrząśnie rynkiem walutowym? Teoretycznie nie można wykluczyć żadnego scenariusza. Jedno jest pewne: wydarzenie to będzie najważniejszym punktem w kalendarzu inwestorów w tym tygodniu.
Szukanie wskazówek
Początek nowego tygodnia przyniósł osłabienie dolara. Para EUR/USD wróciła powyżej 1,17, a to może sugerować, że inwestorzy znowu ostrożniej podchodzą do tego, co może wydarzyć się w Jackson Hole. Inna kwestia, że temat jest bardzo dynamiczny.
– Ze względu na rosnącą falę nowych przypadków covidu w USA i Europie, w weekend podjęto decyzję o zmianie formuły zaplanowanego sympozjum w Jackson Hole na wirtualną, co może zmniejszać wagę tego wydarzenia. Informacja ta zbiegła się ze słowami jastrzębiego Roberta Kaplana, który nie wykluczył, że gdyby sytuacja wokół wariantu Delta miała utrzymywać się dłużej, to może przełożyć się to na gospodarkę i tym samym wpłynąć na optykę działań Fedu. „Jastrząb" z Dallas bronił jednak wątku taperingu, który powinien rozpocząć się tak szybko, jak to możliwe – wskazuje Marek Rogalski, analityk DM BOŚ. To jednak wcale nie musi zmieniać optyki samego szefa Rezerwy Federalnej.
– Piątkowe wystąpienie szefa Fedu może być bardzo ogólnikowe, bez naprowadzenia na konkretne terminy. To przesunie oczekiwania wokół taperingu na grudzień, a nawet początek przyszłego roku. Zmniejszą się też oczekiwania, co do tego, że proces całkowitego wygaszenia skupu w ramach QE mógłby być szybki – być może będzie to rok, a nawet dwa lata – uważa Rogalski.