ML System i jego strategiczny wybór

Rozpoczęliśmy przegląd opcji. Rozmawiamy z inwestorami branżowymi, to są globalne marki. Również z funduszami, które chciałyby wlać kapitał i przewartościować spółkę o dwa poziomy wyżej – mówi Dawid Cycoń, prezes ML Systemu, dostawcy fotowoltaiki.

Publikacja: 23.08.2024 14:59

Gościem Dariusza Wieczorka był Dawid Cycoń, prezes ML Systemu i jeden z największych akcjonariuszy f

Gościem Dariusza Wieczorka był Dawid Cycoń, prezes ML Systemu i jeden z największych akcjonariuszy firmy.

Foto: parkiet.com

W czwartek przed sesją firma poinformowała o kontrakcie na sprzedaż do USA. Nie jest duży, wynosi 3 mln USD. Rynek odebrał informację pozytywnie, kurs akcji rósł chwilowo nawet o 10 proc. Czy ten worek z kontraktami w USA się rozwiązał?

Pierwsze koty za płoty. Amerykanie szybko podejmują decyzje. Wchodząc do Skandynawii, dopiero po trzech latach od momentu rozpoczęcia tam współpracy z inwestorami, z architektami zdobyliśmy pierwszy kontrakt. W Stanach aktywnie zaczęliśmy działać w lutym. Mamy pierwszy kontrakt, kolejne ofertujemy. Będziemy też pracować nad naszymi produktami do masowej sprzedaży. Liczymy na dachówkę fotowoltaiczną. Pod Stany szykujemy osobną wersję fotowoltaicznych płyt elewacyjnych – PhotonWall. Kontrakt, który podpisaliśmy, dotyczy 3 tys. mkw. fotowoltaicznych rozwiązań za 3 mln USD. To łatwy przelicznik, 1000 dolarów za metr. Cena mniej więcej 30–40 proc. wyższa, niż ofertujemy w Europie.

Na ile można szacować wartość ofert złożonych przez spółkę w USA?

W przeliczeniu na naszą walutę w tej chwili oczekujemy na rozstrzygnięcie ofert w Stanach wartych około miliarda złotych. Wszystkie pozostałe kraje łącznie z Polską, gdzie poszły nasze oferty, to jest drugi miliard.

Cel sprzedaży na ten rok to 400 mln zł. Po I kw. jest tylko około 40 mln zł…

Cel jest ambitny. Biorąc pod uwagę, że w 2023 r. mieliśmy około 200 mln zł sprzedaży, to oczekujemy dwukrotnego wzrostu. Zdaję sobie sprawę, że poprzeczka jest postawiona wysoko, ale ten cel utrzymujemy.

Czy sprzedaż na rynkach zagranicznych jest bardziej rentowna niż w Polsce, podał pan przykład kontraktu w USA?

Ameryka ostatnio zrobiła dużo dla energii odnawialnej. Jest tam teraz wielka fala renowacji budynków, mocno stawiają na poprawę efektywności energetycznej. Do tego jest protekcjonizm, system ochrony rynku, niedawno Stany zwiększyły cła na moduły chińskie z 50 do 100 proc. To wszystko powoduje, że ten rynek jest otwarty dla naszych produktów.

Nowym rynkiem, na który wchodzicie, jest Australia…

Pracujemy już nad kilkudziesięcioma projektami w Australii, ale również nad masową sprzedażą fotowoltaicznej dachówki. Ale liczymy też na rynek Europy Zachodniej.

Czy regulacje unijne, tzw. dyrektywa budynkowa, pomogą nakręcić sprzedaż?

Dyrektywa budynkowa na pewno będzie driverem dla sprzedaży naszych produktów, ale tu należy się spodziewać pierwszych wzrostów w 2026–2027 r., dlatego że dyrektywa pierwsze obowiązki stosowania fotowoltaiki na budynkach nakłada na 2027 r., a wszystkie budynki będą objęte od 2030 r. Także jeszcze trochę musimy poczekać. Bardzo dojrzały, jeśli chodzi o fotowoltaikę na fasadach, jest rynek skandynawski.

W maju zarząd rozpoczął przegląd opcji strategicznych. Stawiacie na pozyskanie partnera, który zostałby akcjonariuszem firmy, czy sami chcecie przejmować?

Każda opcja jest możliwa. Rozmawiamy z kilkoma inwestorami branżowymi. To są globalne marki. Jak również z funduszami, które chciałyby zainwestować, wlać kapitał i przewartościować naszą spółkę o dwa poziomy wyżej. Myślę, że niedługo jakieś pierwsze komunikaty z tym związane będą. Pewnym elementem naszej strategii rozwojowej jest list intencyjny w sprawie zakupu od niemieckiej spółki Grenzebach Envelon wybranych aktywów. Poza linią produkcyjną fasadowych rozwiązań fotowoltaicznych kupujemy markę „Made in Germany” oraz certyfikaty dopuszczające produkty do stosowania na rynku niemieckim i amerykańskim. Do tej pory w Niemczech zrealizowaliśmy tylko jeden obiekt w zabytkowej części Monachium i mieliśmy duży kłopot przez pewnego rodzaju ochronę rynku i producentów niemieckich. Dlatego poprzez przejęcie chcemy tam mocniej zaistnieć.

Przewartościowanie spółki o dwa poziomy wyżej. Co pan ma na myśli?

Mamy ambicję być firmą globalną. Stąd wejście do Stanów. Ten rynek jest ogromny, potencjał bardzo duży. Mówił pan, że ten pierwszy kontrakt na rynku amerykańskim, jest mały. Rzeczywiście to jest maleństwo jak na Stany. Ale jak na rynek europejski, to byłby bardzo duży projekt.

Co to za podmioty branżowe, z którymi rozmawiacie? Czy możliwa jest emisja akcji, czy tylko współpraca handlowa, wspólna dystrybucja?

Rozmowy prowadzone są z dużymi, globalnymi dostawcami produktów energetycznych, dużymi dostawcami materiałów budowlanych, ale też z koncernami szklarskimi. Różne scenariusze nam się rysują. Być może będziemy tworzyć spółki celowe z tymi koncernami, po to, żeby z pewnymi grupami produktów wejść na konkretne rynki, skorzystać z ich brandu, ich kanałów dystrybucji. To wiązałoby się też ze zwiększaniem produkcji, ale niekoniecznie w Polsce.

Macie już umowę o współpracy z Saint-Gobain...

Saint-Gobain to firma, która ma ambicję dostarczać wszystko na budowę domu czy biurowca i brakowało jej w portfolio takich produktów, które my oferujemy – nowoczesnych rozwiązań OZE zintegrowanych z budynkami. To jest duży producent paneli elewacyjnych pasywnych. My mamy panele elewacyjne aktywne, do tego certyfikowane. Te powiązania same się proszą.

Czy przegląd opcji strategicznych może też doprowadzić do decyzji o sprzedaży części aktywów?

Firma wymaga pewnego przeformowania szyków. Mamy bardzo szerokie portfolio produktowe: płyty elewacyjne, dachówki, szyby transparentne, szyby nietransparentne, żaluzje fotowoltaiczne. Jesteśmy największym na świecie producentem żaluzji fotowoltaicznych. Wspomnę, że giełdowa Grupa Kęty przejmuje firmę Selt, też produkującą żaluzje. To jest ogromny rynek. Dopóki nasza działalność była projektowa, to radziliśmy sobie z każdym produktem. Teraz transformujemy firmę na produkcję masową z ograniczoną liczbą wzorów, kolorów, ale też z dedykowanymi kanałami dystrybucji z większą masą produkcyjną, z niższą ceną jednostkową, co uatrakcyjni produkt na rynku.

Kurs akcji wynosi teraz około 50 zł. Rok temu sięgał 80 zł, a szczyt notowań to ponad 180 zł. Inwestorzy na razie z rezerwą podchodzą do planów spółki...

O kursie akcji decyduje rynek. W zależności od tego, jaka ta cena będzie, w ramach przeglądu opcji strategicznych możemy też jakieś ruchy wykonać. Na razie nie przewidujemy jakiegoś trzęsienia ziemi, ale biorąc pod uwagę, że bardzo poważne rozmowy prowadzimy na różnych rynkach – Stany, Australia, wszystkie możliwości są otwarte. Myślę, że pierwsze „term sheet”, listy intencyjne będziemy podpisywać w czwartym kwartale.

Firmy
Mercator Medical chce zainwestować w nieruchomości 150 mln zł w 2025 r.
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Firmy
W Rafako czekają na syndyka i plan ratowania spółki
Firmy
Czy klimat inwestycyjny się poprawi?
Firmy
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Firmy
Na co mogą liczyć akcjonariusze Rafako
Firmy
Wysyp strategii spółek. Nachalna propaganda czy dobra praktyka?