Liczy, że namówi inwestorów, którzy w 2007 r. nabyli wyemitowane przez niego obligacje (zamienne na akcje) o wartości 1,5 mld euro, do wymiany tych papierów na nowe, przy czym ich łączna wartość ma sięgnąć 600 mln euro.
Immofinanz prosi więc obligatariuszy o zredukowanie ich wierzytelności o 60 proc. W zamian proponuje im krótszy termin wykupu nowych obligacji, wyższe oprocentowanie oraz korzystniejsze warunki ich zamiany na akcje. Dodatkową zachętą ma być gwarancja, jaką obligatariuszom udzieli Immoeast.
Zarząd Immoeastu tłumaczy, że wzajemne zależności, łączące obie nieruchomościowe grupy, uzasadniają udzielenie wspomnianej gwarancji odnośnie do zobowiązań Immofinanzu. Immoeast jest bowiem wciąż wierzycielem spółki matki, a sukces nowej emisji obligacji pomoże jej uniknąć niewypłacalności, a w przyszłości – zwrócić pieniądze pożyczone od firm z grupy.
W wyniku wymiany obligacji poprawi się też znacząco struktura bilansu Immofinanzu – jego kapitały własne mogą wzrosnąć o 825 mln euro (na koniec stycznia br. wynosiły 2,27 mld euro – w części przypadającej na akcjonariuszy jednostki dominującej), jeśli wszystkie obligacje zostaną wymienione. Za udzielenie gwarancji Immoeast ma natomiast otrzymać od spółki matki prowizję, ustaloną „na zasadach rynkowych”.
Oferta obligacji Immofinanzu ruszyła wczoraj (jej organizatorem jest Morgan Stanley). Spółka proponuje objęcie dwóch nowych papierów za pięć wyemitowanych w styczniu lub listopadzie 2007 r. (były to papiery odpowiednio siedmio- i dziesięcioletnie, a wartość obu tych emisji wyniosła po 750 mln euro). Inwestorów kusi m.in. tym, że za każdą wymienioną obligację (wartość nominalna jednej to 100 tys. euro) wypłaci im po 5 tys. euro, czyli w sumie – nawet 75 mln euro. Nowe papiery będą ponadto miały wcześniejszy termin wykupu, przypadający na grudzień 2011 r. (wobec 2014 r. lub 2017 r. w przypadku emisji z 2007 r.).