Na czysto Astarta zarobiła w minionym okresie 27,7 mln UAH (20 mln UAH w III kw. 2008 r.). Wyrażone w euro wyniki są dużo słabsze (wzrost przychodów o około 1 proc., do 28,8 mln euro, 17-proc. spadek zysku, do 2,35 mln euro), co jest rezultatem deprecjacji ukraińskiej waluty.

Wyniki spółki są imponujące, biorąc pod uwagę kiepską kondycję branży rolno-spożywczej na Ukrainie, wywołaną problemami z finansowaniem działalności. – Wielu naszych konkurentów musiało ograniczyć lub wręcz wstrzymać działalność. Najgorzej wygląda sytuacja rolników, a ich problemy sprawiają, że fabrykom brakuje surowca – mówi nam Wiktor Iwanczik, prezes Astarty. Między innymi dlatego ceny cukru na Ukrainie (blisko 6,5 tys. UAH za tonę w październiku) niemal się podwoiły od początku roku, a w przyszłym roku, ze względu na przewidywany deficyt, mogą wzrosnąć do ponad 7 tys. UAH za tonę. Dla Astarty, której blisko 60 proc. przychodów pochodzi ze sprzedaży cukru, najbliższe lata powinny być bardzo dobre.

Notowany na GPW koncern w dużo mniejszym stopniu odczuwa problemy z podażą surowca. Powód – blisko 90 proc. przerabianych buraków pochodzi z własnych upraw. Dzięki temu lider ukraińskiego rynku cukru powinien zwiększyć udział w rynku z 15 proc. w minionym roku handlowym (wrzesień 2008 – sierpień 2009) do 19–20 proc. obecnie. – Chcemy zmniejszać zależność od obcych dostawców, dlatego zamierzamy coraz więcej ziemi przeznaczać pod uprawę buraka – zapowiada Iwanczik.

Astarta chce również zwiększyć areał dzierżawionej ziemi ze 175 tys. hektarów obecnie do 200 tys. w 2010 r. Koncern na razie pozostanie jej najemcą, ponieważ wbrew oczekiwaniom moratorium na sprzedaż ziemi nie zostało w tym roku zniesione. – Wygląda na to, że przy obecnym układzie politycznym odblokowanie rynku ziemi nie jest możliwe – mówi Iwanczik. Sytuacja może się zmienić po styczniowych wyborach prezydenckich na Ukrainie i prawdopodobnych przyspieszonych wyborach parlamentarnych. – Nie oczekujemy jednak, by moratorium na sprzedaż ziemi zostało zniesione wcześniej niż w 2011 r. – ocenia Iwanczik.