Przeciwnie – ma ambicję zostać jednym z kluczowych graczy energetycznych w Azji Mniejszej.
CEZ, którego akcje są też notowane w Warszawie, ma w Turcji dwie spółki zajmujące się sprzedażą prądu: AkEnerji i Sedas. Razem z lokalnym partnerem Akkök Group planuje budowę jednostki o mocy 372 MW. W najbliższych latach, jak zadeklarował Tomas Pleskac, szef dywizji International CEZ, planuje zwiększyć moce do około 3 tys. MW. Miałoby to kosztować w sumie nawet 3 mld USD (8,3 mld zł). – Miejsca na tureckim rynku jest dużo zarówno jeśli chodzi o produkcję, jak i o dystrybucję – powiedział Pleskac.
CEZ chce przejmować. Ale największe zakupy planuje nie w Turcji, lecz – jak stwierdził Alan Svoboda, członek zarządu koncernu – w regionie Europy Środkowo-Wschodniej.
Svoboda dodał też, że jego firma chce rozstrzygnąć przetarg na wykonawcę dwóch kolejnych bloków energetycznych w elektrowni atomowej w Temelinie dopiero w 2011 r. O kontrakt starają się firma Areva, największy na świecie dostawca reaktorów jądrowych, rosyjski Atomstroyexport i Westinghouse.