Prawnicy sądzą, że to niebezpieczny precedens, także dla polskich elektrowni.
Władze Mikronezji – federacji 607 wysp na Oceanie Spokojnym – wysłały do czeskiego Ministerstwa Środowiska protest w sprawie inwestycji CEZ. Powołują się na konwencję z Espoo o ocenach oddziaływań na środowisko w kontekście transgranicznym. Dotyczy ona planowanych inwestycji i umożliwia wszczęcie procedur oceny ich wpływu na środowisko.
– Do tej pory tylko państwa sąsiadujące lub znajdujące się w pewnej bliskości geograficznej powoływały się na tę konwencję, np. przy planowaniu elektrowni jądrowych – mówi Stanisław Wajda, radca prawny Clifford Chance. – Jednak emisje CO2 oddziałują globalnie i z tego względu należy oczekiwać, że planowane przedsięwzięcia przyczyniające się do ich wzrostu będą coraz częściej kontestowane przez odległe geograficznie państwa, narażone na ryzyko katastrofalnych skutków zmian klimatycznych – ocenia.
Kwestionowana inwestycja ma się przyczynić do zmniejszenia emisji CO2, jednak Mikronezja sprzeciwia się jej realizacji, bo nie spełnia – w jej opinii – wymogów najlepszych dostępnych technik efektywności energetycznej. CEZ twierdzi, że wprowadza najnowocześniejsze technologie, a władze Mikronezji nie mają aktualnych danych.