[b]Jakiś czas temu zapowiadał pan, że spółka ma wejść w nowe segmenty rynku. Plany są aktualne?[/b]
Dla Bakallandu czas kryzysu był nie tylko okresem szukania oszczędności, ale także poszukiwania możliwości szybszego rozwoju organicznego. Rozpoczęliśmy kilka projektów i mamy nadzieję, że większość z nich przyjmie się na rynku. Mówię tu o nowych masach do ciast, musli i dżemach. Przygotowujemy także kolejne kategorie produktów, które zaprezentujemy za dwa, trzy miesiące. [b]Mówi się, że Bakalland chce odkupić od Agros Novy markę dżemów Sorella.[/b]
Nie jesteśmy zainteresowani zakupem Sorelli. Rynek dżemów traktujemy jako naturalne rozszerzenie brandu Bakalland. Wykonaliśmy dużą i bardzo przydatną pracę, której celem było określenie, co możemy sprzedawać pod markami Bakalland i Orico. Kategoria dżemów dobrze się w to wpasowała. Nasze wyjście na ten rynek ma charakter niskonakładowy: bez inwestycji w capex (nakłady inwestycyjne na rozwój produktu – red.) i bez tworzenia nowej marki. Ale na pewno wesprzemy ten produkt reklamą.
[b]Kiedy na rynek wejdą pierwsze produkty Bakallandu z segmentu dżemów?[/b]
Już są. W lutym pojawiły się zarówno w dyskontach, hipermarketach, jak i w kanale tradycyjnym, czyli sklepach osiedlowych. Mamy pierwsze bardzo obiecujące kontrakty dystrybucyjne, ale 18 miesięcy to minimalny okres, aby osiągnąć zakładane cele.