– Zanim zaczniemy przymierzać się do debiutu na GPW, muszą być spełnione pewne warunki. Część nie jest od nas zależna, jak np. uregulowanie rynku, a to jest konieczne. O ile w przypadku przewozów towarowych sprawdza się model konkurencji „na rynku”, to rynek kolejowych przewozów pasażerskich powinien być uregulowany – mówi prezes. Dodaje też, że polski rynek jest w stanie nierównowagi finansowej, na czym tracą nie tylko przewoźnicy, ale i zarządzająca torami spółka PKP Polskie Linie Kolejowe.

PKP InterCity czekają cięcia kosztów. Nowe władze spółki mają w planach m.in. skracać składy na tych relacjach, na których nie ma dużego obłożenia (opłaty za korzystanie z torów zależą od masy pociągu) i zakładać w lokomotywach liczniki zużycia energii. Zapadła też decyzja o likwidacji czterech z dziesięciu zaplecz technicznych, którymi dysponuje spółka. To pociągnie za sobą zwolnienia. Ich skala nie została jeszcze oszacowana. – Widzę możliwość zagospodarowania części pracowników, np. przez przesunięcie ich do wykonywania innych zadań. Chciałbym w większym zakresie naprawiać wagony siłami własnymi. Część pracowników odejdzie na emerytury, jeszcze inni znajdą zatrudnienie w spółkach kolejowych, np. w tych, które zaczynają powoływać marszałkowie województw – mówi Mędza.

Zmiany, jakie się szykują w spółce, dotyczą też sposobu pozyskiwania nowego taboru. Zarząd rezygnują z kolejnych zakupów na rzecz leasingu. – Pozyskanie pojazdów szynowych w drodze leasingu jest łatwiejsze do sfinansowania. Koszty wynajmu pokrywane są w ramach bieżącej działalności operacyjnej. Przepływy pieniężne nie są dzięki temu obciążone wielomilionowymi wydatkami inwestycyjnymi – mówi prezes. Nie chce prognozować tegorocznych wyników. – Dużo będzie zależeć od tego, jaka będzie sytuacja rynkowa, jakie ceny podyktuje PKP PLK, PKP Energetyka i na jakim poziomie uda się utrzymać koszy stałe – wyjaśnia.

[link=http://www.rp.pl/artykul/487947_Kolej_na_panstwo.html "target="_blank]Wywiad w dzisiejszej „Rzeczpospolitej”[/link]