Oznacza to, że docelowo może mieć około 2o proc. kapitału LST Capital. Wiadomo, że inwestor ma kupować akcje nowej emisji. Za każdym razem będą mu sprzedawane po średniej cenie rynkowej LST Capital z ostatnich 10 sesji.
Władze polskiej firmy nie zdradzają nazwy inwestora. – Fundusz bada obecnie naszą spółkę. Prawdopodobnie potrwa to do końca września – mówi Dariusz Janus, prezes LST Capital. Umowa inwestycyjna ma być podpisana po zakończeniu badania. Dariusz Janus zapowiada, że Brytyjczycy pozwolą wypłynąć spółce na szerokie wody.
– Jeśli transakcja dojdzie do skutku, dostaniemy dostęp do nowych źródeł finansowania. Nie chodzi tylko o 3 mln euro od inwestora, ale też o finansowanie długiem ze strony brytyjskich banków – zaznacza szef i jeden z głównych akcjonariuszy LST Capital.
Potencjalny inwestor jest mocno zaangażowany w Azji. Poza tym inwestuje za oceanem i w Europie. Jak udało nam się ustalić, nie jest jeszcze obecny w Polsce. Skupia się na sektorze energetycznym, ochronie zdrowia, mediach, zaawansowanych technologiach oraz branży telekomunikacyjnej. Na jeden projekt jest w stanie wydać od 2 mln do 100 mln USD.
Wiadomość o jego zainteresowaniu LST Capital doprowadziła do euforii inwestorów. Na wczorajszej sesji kurs spółki wzrósł o 21,4 proc. W ciągu dnia akcje drożały nawet o 29 proc. Spore były też obroty – 3,14 mln zł. Właściciela zmieniło 1,1 mln papierów. Teraz fundusz wyceniany jest na 63 mln zł, a akcje kosztują 1,42 zł. W ofercie publicznej w kwietniu, kiedy LST Capital notowany był na NewConnect, papiery sprzedawane były po 1,40 zł. Na ostatniej sesji na małej giełdzie (25 maja) płacono za nie 1,53 zł.