W piątkowym „Parkiecie” pisaliśmy, że obie spółki (obok Rafako jest to RPG Partners), które wciąż uczestniczą w przetargu na zakup udziałów Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin i dwóch kopalń, poproszono o podniesienie oferowanej przez nie ceny oraz o uwiarygodnienie finansowania. RPG Partners należące do najbogatszego Czecha Zdenka Bakali nie komentuje sprawy.
Według naszych informacji cena oferowana przez konkurentów jest podobna i wynosi około 1 mld zł. Nieoficjalnie to o 200 – 500 mln zł mniej, niż oczekiwałoby Ministerstwo Skarbu Państwa. – Nasza oferta została rzetelnie skonstruowana na podstawie udostępnionych nam informacji – tłumaczy Różacki. Dodaje, że uwzględniono w niej również ryzyko związane z odkrywką w Tomisławicach przy kopalni Konin, której powstanie oprotestowali ekolodzy.
Sprawa trafiła do Komisji Europejskiej. W najgorszym wypadku teren trzeba będzie przywrócić do pierwotnego stanu. Analitycy zaznaczają, że wycenę udziałów mogą zaniżać również przestarzałe bloki energetyczne w ZE PAK, których większość trzeba wymienić w ciągu kilku lat oraz słabej jakości węgiel, który wydobywają kopalnie Konin i Adamów.
Prezes Różacki jest spokojny, jeśli chodzi o finansowanie zakupu i nakładów, które trzeba będzie ponieść na modernizację PAK. – Mamy wystarczającą zdolność kredytową i możliwości zdobycia kapitału – mówi. Przypomnijmy, że głównym akcjonariuszem Rafako jest Elektrim (w upadłości), który ma już 47 proc. akcji ZE PAK, i powiązany z nim Laris Investments – oba kontrolowane przez Zygmunta Solorza-Żaka. Zarząd Rafako twierdzi, że obsługa zadłużenia nie wpłynie negatywnie na wyniki przedsiębiorstwa.
Jednym z głównych kryteriów branych pod uwagę przez Skarb Państwa jest program inwestycyjny przygotowany przez oferentów. Prezes Różacki zaznacza, że przedstawiony przez Rafako plan restrukturyzacji został stworzony na podstawie niepełnych informacji na temat tak zwanych złóż perspektywicznych w obu kopalniach. Na brak tych danych narzekali wszyscy startujący w przetargu. Dowiedzieliśmy się, że spółka ma wstępny plan, zakładający czarny scenariusz, według którego węgla może zabraknąć. Elektrownie miałyby być wtedy przestawione na inny rodzaj paliwa. To jednak kwestia kilkunastu lat.