Papiery warszawskiej giełdy kuszą Polaków

Niskie limity zapisów na akcje GPW spowodować mogą, że domy maklerskie otworzą znów wiele rachunków. Ile osób pozostanie na rynku na dłużej?

Aktualizacja: 21.10.2010 13:51 Publikacja: 21.10.2010 13:33

Prywatyzacja Giełdy Papierów Wartościowych to trzecia wyrazista oferta Skarbu Państwa w tym roku. In

Prywatyzacja Giełdy Papierów Wartościowych to trzecia wyrazista oferta Skarbu Państwa w tym roku. Inwestorzy wciąż mają nadzieję, że na zakupie i późniejszej sprzedaży akcji państwowych spółek da się zarobić. Domy maklerskie przygotowały się więc na zwiększone zainteresowanie ich usługami

Foto: GG Parkiet, Andrzej Cynka A.C. Andrzej Cynka

W poniedziałek rozpoczęły się zapisy na akcje warszawskiej giełdy. Zakończą się w środę o północy. Inwestorzy mogą zgłosić zapotrzebowanie na 10–100 akcji GPW, płacąc za każdy walor 43 zł. Ostateczną cenę sprzedaży Skarb Państwa poda 28 października, w czwartek. Nie może ona być jednak wyższa, niż poziom przyjęty dla zapisów w transzy detalicznej.

[srodtytul]100 akcji to maksimum[/srodtytul]

Jednym z warunków oferty długo utrzymywanym w tajemnicy był limit zapisów. Wiadomo było od dawna, że oferta giełdy jest znacznie mniejsza niż PZU czy Tauronu Polskiej Energii, a zatem akcji może nie starczyć dla wszystkich chętnych. Wiadomo było również, że Skarbowi Państwa przypadło do gustu ograniczanie liczby akcji, jakie może kupić pojedynczy inwestor. Takie podejście wykluczało bowiem wykorzystywanie kredytów na zakup akcji, które zwielokrotniały zapis, ale generowały dodatkowe koszty związane z prowizją banku i odsetkami.

[b]Zobacz więcej: [link=http://www.parkiet.com/temat/975513_Debiut-GPW.html " target="_blank"]Debiut GPW na GPW[/link][/b]

Ostatecznie ustalono, że każdy inwestor kupić może od 10 do 100 akcji, a zatem maksymalna wartość zapisu to 4,3 tys. zł. To prawdopodobnie najniższy pułap w historii prywatyzacji państwowych spółek. W przypadku Tauronu limit wynosił 7,7 tys. zł, PZU – 9,6 tys. zł. Wcześniej ograniczenia zapisów były także stosowane, ale pułapy były znacznie wyższe (na przykład przy ofercie PKO BP w 2004 r. było to niespełna 493 tys. zł).

[srodtytul]Pełnomocnictwa w cenie[/srodtytul]

Przedstawiciele domów maklerskich przyznają, że kwota 4,3 tys. zł to niewiele, aby mówić o prawdziwym zaangażowaniu i przemyślanej strategii inwestycyjnej. Dlatego nie dziwią się, gdy w biurach maklerskich pojawiają się osoby, które nie miały dotąd wiele wspólnego z inwestowaniem, a które przy zakładaniu rachunku udzielają pełnomocnictwa właściwym inwestorom. – Rekordziści przychodzą z kilkunastoma znajomymi lub członkami rodziny – mówią nam pracownicy biur. Ostatnie oferty pokazały, że ominięcie ograniczenia przez np. złożenie zapisów w kilku biurach jest wyłapywane (oferujący porównują numery PESEL na listach przesyłanych przez biura przyjmujące zapisy).

Szefowie domów maklerskich cieszą się z takiego obrotu sprawy i z dużego odzewu na ofertę giełdy. Nieoficjalnie przyznają, że duża liczba pełnomocnictw to tylko dodatkowa praca dla pracowników biur. – „Papierologia” jest większa po wejściu w życie dyrektywy MiFID, która nakazuje zbadanie profilu każdego inwestora. To zajmuje czas, a w końcu standardem na rynku jest brak opłat za otwarcie rachunku – mówią.Z tego powodu biura zalecają wypełnienie danych personalnych i ankiet inwestycyjnych na stronie internetowej, jeszcze przed wizytą w oddziale. Dzięki temu czas na podpisanie umów się skraca (pracownicy nie muszą „wklepywać” danych), a poszczególne placówki wiedzą, ilu zainteresowanych mogą się jeszcze spodziewać.

[srodtytul]Zapis jednak kosztuje[/srodtytul]

Niezależnie od biurokratycznej mitręgi zdecydowana większość domów maklerskich zrezygnowała ze stałych opłat do końca tego roku. To koszt, który „na wejściu” odstrasza nowe osoby. Biura w wielu przypadkach zarobią więc tylko na prowizji od zapisu i sprzedaży akcji.

Gdyby przyjąć standardowe stawki rynkowe (0,39 proc. wartości zlecenia), to przy największym możliwym przydziale (100 akcji za 43 zł) należałoby się liczyć z oddaniem brokerowi nieco ponad 33,5 zł za kupno i sprzedaż akcji. Domy maklerskie kuszą jednak niższymi stawkami za zapis. Największe obniżki prowizji zastosował DM BOŚ, wprowadzając stawkę 1 zł niezależnie od wielkości zapisu. Część biur wprowadziła prowizje kwotowe (5–6 zł), licząc, że mechanizm ten będzie dla inwestorów prostszy w kalkulacji. Inni brokerzy zdecydowali się obniżyć procentowe stawki o kilka–kilkanaście punktów bazowych.

Nikt jednak – jak to było w przypadku Domu Inwestycyjnego BRE Banku przy ofercie PZU, a wcześniej Bogdanki – nie zrezygnował z zarabiania na zapisie. Pewnym wyjątkiem jest BM Alior Banku, które podobnie jak przy prywatyzacji Tauronu nie pobiera opłat od klientów, którzy przyprowadzili dwóch kolejnych.

Średnio można przyjąć, że wzrost kursu akcji GPW o 0,8 proc. po debiucie powinien zrekompensować już koszty zlecenia. Jeżeli jednak na akcje GPW zapisałoby się ponad 80 tys. osób i doszłoby do redukcji zleceń, wówczas relacja kosztów brokerskich do posiadanych ostatecznie papierów wzrośnie.

[srodtytul]Dzielenie się rachunkiem niemożliwe[/srodtytul]

Stawkom za zapis przyglądać się będą uważniej także osoby, którym w zwiększeniu zapisu pomagają znajomi i rodzina. W ich przypadku istotny będzie także koszt późniejszego przeniesienia uzyskanych walorów na jeden rachunek (w grę wchodzi nie tylko opłata biura, ale także podatek od czynności cywilnoprawnej).

Zdaniem pracowników biur większość inwestorów zdecyduje się więc na model pełnomocnictwa – sprzedadzą walory z kilku rachunków i zamkną niepotrzebne konta.

Jeszcze kilka lat temu część biur prowadziła rachunki, których współwłaścicielami było nawet kilka osób. Popularne były także rachunki małżeńskie. Takiemu podejściu sprzeciwił się jednak nadzór finansowy, wskazując, że w konfliktowych sytuacjach nie jest jasne, kto odpowiada za przeprowadzone transakcje.

[srodtytul]Trzeba się spieszyć[/srodtytul]

Obecnie każdy broker stosuje zasadę „jeden rachunek, jeden zapis”. Osobom, które nie chcą fatygować się do biura, aby podpisać umowy, proponują podpisanie ich za pośrednictwem kuriera. Ta forma dominuje w przypadku internetowych usług – jak np. eMakler prowadzony w ramach mBanku (zlecenia ostatecznie realizuje DI BRE).

Przedstawiciele biur podkreślają jednak, że aby skorzystać z kuriera, należy mieć minimum dwa dni zapasu. Po podpisaniu umowy brokerzy muszą bowiem aktywować konto, a klienci przelać na nie pieniądze na zapis. Dopiero po tym możliwe jest złożenie zlecenia na zakup oferowanych akcji warszawskiej giełdy.

Teoretycznie nieco więcej czasu mają te osoby, które zdecydowały się podpisać umowę w placówce. Nie powinny jednak odkładać momentu jej zawarcia na ostatnią chwilę. Dotychczasowe doświadczenia pokazują, że kolejki w biurach są wówczas największe. Już w pierwszych dniach przyjmowania zapisów nawet mniejsze domy maklerskie otwierały kilkaset nowych rachunków dziennie.

Najłatwiej mają ci inwestorzy, który mają rachunek. Wystarczy, aby po przelaniu gotówki złożyli stosowną dyspozycję przez Internet.

[srodtytul]Jak daleko do rekordu?[/srodtytul]

Jak dotąd najwięcej rachunków brokerzy otworzyli przed wejściem na giełdę PZU (prawie 140 tys.). Przedstawicielom biur trudno ocenić, czy rekord zostanie pobity. Podkreślają jednak, że w wielu przypadkach uruchomione w kwietniu rachunki mogą być wykorzystane do zapisu na akcje GPW. Dla brokerów istotniejsze jest, ile ostatecznie osób (podstawionych w celu zwiększenia zapisu bądź prawdziwych inwestorów) zdecyduje się kupić walory giełdy. Skarb Państwa sprzedaje niespełna 26,8 mln akcji spółki. Transza dla inwestorów indywidualnych to 25 proc. oferty. Prospekt emisyjny przewiduje możliwość zwiększenia jej do 30 proc.

Przy założeniu, że każdy będzie chciał kupić 100 akcji, a cena emisyjna będzie równa maksymalnej (43 zł), papierów starczy dla 67 tys. osób (przy transzy dla detalu 25 proc.). Jeżeli oferta dla inwestorów indywidualnych zostanie zwiększona do 30 proc. – redukcja wystąpi po przekroczeniu 80,4 tys. zapisów.

Co jeśli zainteresowanie będzie jeszcze większe? Mechanizm redukcji przewiduje ustanowienie tzw. maksymalnego przydziału, powyżej którego zapisy będą redukowane. Pozostała po zaokrągleniach reszta akcji zostanie rozdzielona między inwestorów, którzy pierwsi złożyli największe zapisy.

[srodtytul]Zatrzymać inwestorów na rynku[/srodtytul]

Oferta PZU przyciągnęła 251 tys. osób, prywatyzacja Tauronu – 231 tys. drobnych graczy. Gdyby na akcje warszawskiej giełdy zapisało się 200 tys. osób, w bazowym scenariuszu każdy z nich liczyć może na 33 akcje. Przy transzy wynoszącej 30 proc. oferty – na 40 walorów. Środki zarezerwowane na zakup większej liczby walorów zostaną na rachunku.I tu – zdaniem wielu analityków – pojawia się szansa na zatrzymanie części osób na rynku kapitałowym. Domy maklerskie niechętnie informują, jak będą to robić. Zwykle ofercie produktów towarzyszą szkolenia i materiały analityczne, które stanowią zachętę do inwestowania. Część domów maklerskich zdecydowała się na wprowadzenie relatywnie wysokich odsetek od środków przechowywanych na rachunku – licząc na to, że inwestorzy będą chcieli poczekać na następne debiuty rozpoznawalnych spółek (np. Banku Gospodarki Żywnościowej).

[ramka]

[srodtytul]Narzędzia do analizy danych w prywatyzacyjnym pakiecie[/srodtytul]

Otwarcie rachunku inwestycyjnego wiąże się także z wyborem konkretnego pakietu dostępu do notowań i narzędzi analitycznych. Standardowo już brokerzy proponują klientom bez dodatkowych opłat tzw. arkusz z jedną ofertą, czyli możliwość zobaczenia najkorzystniejszej ceny po stronie kupna i sprzedaży dla każdego waloru. Coraz częściej standardem staje się także podstawowy program pozwalający analizować zmiany kursu i archiwizować dane.

Przy okazji prywatyzacji warszawskiej giełdy część biur proponuje testowo do końca roku pakiety rozszerzone – zakładające np. dostęp do arkuszy z trzema ofertami, szybszy dostęp do raportów analitycznych i rekomendacji, a także bardziej zaawansowane narzędzia do analiz. Cel takich promocji jest prosty – zachęcenie inwestorów do wykupienia dodatkowych pakietów w przyszłości. Niektóre pozwalają także zaoszczędzić na prowizjach od obrotu akcjami czy kontraktami terminowymi.

Warto pamiętać, że biura często wykazują elastyczne podejście i zgadzają się na specjalne warunki dotyczące opłat i pakietów, o jakie zabiega klient. Trudno jednak o negocjację umowy przy masowym procederze podpisywania umów w związku z prywatyzacją GPW. Inwestorzy, którzy chcą pozostać na rynku na dłużej, mogą jednak wrócić do tematu już po zakończeniu zapisów na akcje warszawskiej giełdy.Potencjalnie ciekawą ofertę depozytową przygotowały niektóre bankowe biura maklerskie – skorzystać z nich mogą klienci, którzy rachunek inwestycyjny i bankowy prowadzą w jednej instytucji.[/ramka]

Firmy
Mercator Medical chce zainwestować w nieruchomości 150 mln zł w 2025 r.
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Firmy
W Rafako czekają na syndyka i plan ratowania spółki
Firmy
Czy klimat inwestycyjny się poprawi?
Firmy
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Firmy
Na co mogą liczyć akcjonariusze Rafako
Firmy
Wysyp strategii spółek. Nachalna propaganda czy dobra praktyka?