Podtrzymujemy wszystkie zapowiedziane na drugie półrocze wielkości – powiedział Maciej Witucki, prezes Telekomunikacji Polskiej, gdy grupa opublikowała wyniki za III kwartał. Aktualny jest plan, zgodnie z którym przychody w drugiej połowie roku mają spadać wolniej niż w pierwszej, a marża EBITDA (stosunek zysku operacyjnego powiększonego o amortyzację do przychodów) ma wynieść 36–37 proc. Wydatki inwestycyjne mają sięgnąć 16–18 proc. przychodów w skali roku (muszą więc bardzo wzrosnąć), a wolne przepływy gotówkowe mają przekroczyć 2,2 mld zł.
[srodtytul]Kurs zgodnie z rynkiem [/srodtytul]
Rano, tuż po opublikowaniu wyników, wśród analityków pojawiły się wątpliwości, czy m.in. założenia co do rentowności są aktualne. Mieli ku temu podstawy, bo wyniki za III kwartał obciążyła dodatkowa, sięgająca 1,1 mld zł, rezerwa związana ze sporem z duńską firmą DPTG (patrz ramka). Odpis obniżył zarówno wynik EBITDA (zysk operacyjny powiększony o amortyzację) grupy, jak i netto. Ostatecznie III kwartał grupa zakończyła na sporym minusie. Jej strata netto sięgnęła 720 mln zł, choć przychody spadały już wolniej niż w poprzednich kwartałach: obniżyły się o 3,9 proc., do 3,89 mld zł. Prezes Witucki tłumaczył potem, że grupa „dowiezie” prognozy, bo są one oparte na danych oczyszczonych ze zdarzeń jednorazowych, takich jak ta rezerwa.
Inwestorzy spodziewali się takich wyników i kurs walorów TP tylko na początku poniedziałkowej sesji zachowywał się słabiej niż rynek. Ostatecznie, wraz z odbiciem głównych indeksów, w górę ruszyły także notowania telekomunikacyjnej spółki i na zamknięciu sesji akcje kosztowały o 1,6 proc. więcej niż w piątek – 18 zł.
[srodtytul]Obniżek już nie będzie?[/srodtytul]