Prelegenci zaznaczyli, że najbliższe kwartały dla polskiej gospodarki miną pod znakiem stagnacji lub nieznacznego wzrostu. – Gospodarka i popyt wewnętrzny wyhamowały do zera. Załamania?ni paniki nie ma i udało się uniknąć recesji. Wpadliśmy jednak w nieprzyjemną stagnację, co odbija się negatywnie na rynku pracy – podkreślił prof. Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC.
Czas stagnacji
– W tym roku z kwartału na kwartał będziemy notować symboliczną poprawę dynamiki PKB, ale to będzie poprawa statystyczna. W I kwartale ubiegłego roku mieliśmy wysoką bazę, która z kolejnymi trzema miesiącami była coraz niższa – wyjaśniła dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka PKPP Lewiatan.
Również zdaniem Jakuba Borowskiego, głównego ekonomisty Credit Agricole Bank Polska, na razie trzeba żyć ze świadomością stagnacji. – Spodziewam się, że w II kwartale PKB rok do roku przyspieszy o 0,6 proc., a kwartał do kwartału najwyżej o 0,1 proc. – dodał.
Radosław Bodys, główny ekonomista PKO BP, podkreślił, że w minionych latach polskiej gospodarce pomogły wydatki publiczne, fundusze europejskie oraz słabszy złoty. Prawie dwie trzecie spośród obecnych na kongresie dyrektorów finansowych spółek giełdowych stwierdziło w ankiecie, że w tym roku sytuacja gospodarcza w Polsce się nie poprawi.
Zakładnicy Niemiec
– Nie mamy własnych sił, aby z tej stagnacji się wydobyć. W pewnym sensie, podobnie jak cała Europa, jesteśmy zakładnikami sytuacji gospodarczej w Niemczech – stwierdził Orłowski. Co nam pozostaje? – Liczyć na to, aby ta największa europejska gospodarka przyspieszyła. Ma się to stać w II połowie roku, ale nie można jednoznacznie stwierdzić, czy tak się stanie. Argumentów przeciwko tej tezie na razie nie widać – dodał.