Kopex miał 2,13 mld zł skonsolidowanych przychodów i 153,5 mln zł zysku netto (poinformował o zmianie metody konsolidacji chińskiego Tagao z pełnej na metodę praw własności). Famur zaś miał 922,6 mln zł skonsolidowanych przychodów i 95,2 mln zł zysku netto.
– W wynikach po czterech kwartałach widoczne są efekty podjętych w ostatnich miesiącach działań mających na celu umocnienie pozycji Famuru na rynku. Jesteśmy w pełni przygotowani na zwiększający się wolumen zamówień i dostosowywanie oferty do indywidualnych potrzeb kopalń – mówi Waldemar Łaski, prezes Famuru. Czy w takim razie będzie dywidenda z zysku? Na razie nie wiadomo. Famur w ubiegłym roku wydzielił z grupy dwie spółki, które samodzielnie zadebiutowały na GPW – Zamet Industry i PGO. Ich walorami zapłacił wówczas swoim akcjonariuszom dywidendę niepieniężną.
Zdaniem Krzysztofa Jędrzejewskiego, prezesa i głównego akcjonariusza Kopeksu, ubiegły rok był jednym z najlepszych dla grupy, która w 2012 roku chce zwiększyć udział sprzedaży na rynkach międzynarodowych (w 2011 r. 33 proc. obrotów stanowiły kontrakty zagraniczne). Wynika to m.in. z portfela zamówień, który na koniec stycznia przekraczał już 1,9 mld zł (wzrost o 102 proc. rok do roku), w którym są m.in. kontrakty z Bośni czy Argentyny. Kopex planuje też większą aktywność na rynku chińskim.
– Do Chin dostarczyliśmy już cztery nasze kombajny wysokich mocy, piąty jest w trakcie uzgodnień. Jestem przekonany, że kolejne kombajny pojadą w przyszłości do naszego partnera. Rozmawiamy też z innym naszym partnerem z Ningxia, któremu dostarczaliśmy obudowy ścianowe o kolejnych kontraktach. Według Międzynarodowej Agencji Energii Chiny będą potrzebowały maszyn, pieniądze na sprzęt mają, a że sami nie nadążają z jego produkcją, stawiają na import. Dlatego chcemy tam być– mówi Jędrzejewski.