Strata netto wyniosła prawie 10,6 mln zł wobec 9,3 mln zł na minusie w analogicznym okresie 2011 r. Akcje Wilbo są notowane w systemie jednolitym. Na pierwszym fixingu kurs spadł o 8,7 proc. Na drugim się nie zmienił i akcje wyceniono na 0,23 zł. Zarząd wyjaśnia, że przyczyną tak słabych wyników są przede wszystkim bardzo wysokie koszty oraz negatywny wpływ zakończonej niepowodzeniem fuzji z giełdowym Seko. Jak wskazywał prezes Wilbo Konrad Wilandt, część klientów jego spółki na mocy zawartych umów przeszła do Seko.
Co ciekawe, w wynikach Wilbo za I półrocze widać spory spadek zadłużenia – zarówno krótko-, jak i długoterminowego. Łącznie zadłużenie obniżyło się o 18,6 mln zł z około 52 mln zł. Spółka nie reguluje terminowo zobowiązań. Dlatego BGŻ wypowiedział jej kredyty, a zarząd Wilbo w lipcu złożył wniosek o upadłość likwidacyjną spółki. Uznał, że w obecnej sytuacji ta forma upadłości będzie najlepsza dla spółki i jej wierzycieli. Dwa tygodnie temu prezes Wilandt zapowiedział jednak, że stara się o zmianę formy upadłości. Czy może się to udać? Analitycy są sceptyczni. Podkreślają, że od czasu złożenia wniosku o upadłość likwidacyjną nie pojawiły się żadne informacje sugerujące, że sytuacja Wilbo w jakikolwiek sposób się poprawiła. Opublikowany raport za I półrocze potwierdza ich opinie, że uzdrowienie biznesu będzie bardzo trudne.
Tymczasem Wilbo prowadzi rozmowy w sprawie pozyskania inwestora. Po fiasku fuzji z Seko obecnie zarząd preferuje inwestora finansowego, a nie branżowego.