DI BRE Bank już zmienił zalecenie dla Orlenu z „trzymaj" na „kupuj", wyceniając akcję spółki na 50 zł, o 11 zł wyżej niż dotąd. Prognozuje też zakończenie bessy w sektorze rafineryjnym. – Jest kilka przesłanek do postawienia tezy, że rentowność segmentu trwale się poprawi. Marże są dziś na rekordowym poziomie ok. 10 USD za baryłkę. Jest to rezultat szoków podażowych, które z dużą łatwością windują rentowność przerobu ropy. Świadczy to o tym, że być może na rynku nie ma aż tak dużo wolnych mocy, jak dotąd uważaliśmy – argumentuje Kamil Kliszcz z DI BRE.
Wyniki się poprawią
Według szacunków DI BRE płocki koncern zarobi w tym roku na czysto 2,4 mld zł i będzie w stanie wypłacić znaczną część z tego zysku akcjonariuszom – nawet 3,79 zł na akcję.
Jerzy Nikorowski z BNP Paribas twierdzi, że druga połowa roku będzie dla Orlenu udana, ale wyzwaniem może się okazać powielenie spektakularnego wyniku z I półrocza. – Średni poziom marży rafineryjnej za sierpień i lipiec wynosi 7,55 USD na baryłce. Wszystko wskazuje na to, iż wrzesień pozwoli na zachowanie zbliżonego poziomu, co ostatecznie zrównoważy negatywny efekt spadku dyferencjału Ural-Brent do bardzo niskich poziomów – ocenia analityk. Jego zdaniem pozytywnie na wynik netto Orlenu i Lotosu wpłynie wzrost kursu złotego wobec euro i dolara, co pozwoli na zmniejszenie zadłużenia.
W przypadku gdańskiej rafinerii pozytywne jest to, że jej wyniki nie będą już obciążone negatywnym wpływem projektu Yme. – A jeśli spółce uda się zakupić alternatywne złoże w Norwegii, to jest szansa na wzrost kursu w kolejnych miesiącach – twierdzi Nikorowski.
Jeszcze nie eldorado
Ale ekspertom daleko do hurraoptymizmu. Twierdzą, że w dłuższym terminie nie jest możliwe utrzymanie marż na obecnym poziomie. Wojciech Kozłowski z Espirito Santo choć także z optymizmem patrzy na wyniki za III kw. obu spółek, to jest już bardziej sceptyczny wobec końcówki roku.