We wtorek przed południem kurs, po kilkakrotnym równoważeniu, osiągnął historyczne minimum na poziomie 0,08 zł, co daje spadek o 27,3 proc. Po godz. 17 wynosił 0,1 zł (przecena o 9,1 proc.) a handel znowu był zamrożony. Właściciela zmieniło 63 mln akcji, czyli przeszło 12,6 proc. kapitału.
Powodem dramatycznego załamania kursu była wyprzedaż przez banki akcji należących do głównych udziałowców giełdowej firmy, które stanowiły zabezpieczenie kredytów. Paweł Narkiewicz, prezes funduszu, nie chciał w czwartek zdradzić, którzy akcjonariusze nie poradzili sobie z obsługą kredytów. Nie ukrywał wówczas, że również posiadane przez niego akcje Calatravy Capital (ma ponad 18 proc. kapitału) służyły za zabezpieczenie zaciąganych przez niego kredytów. – Moje lewary też trzeszczą – mówił.
We wtorek po południu zarząd funduszu w komunikacie bieżącym uspokajał inwestorów, że wyprzedaż akcji nie ma żadnego związku z tym, co się dzieje w firmie. – Calatrava Capital prowadzi normalną działalność operacyjną – twierdzi Narkiewicz. Sygnalizuje, że z posiadanych przez niego informacji, podaż akcji została już wyczerpana. – Zastanawia mnie za to, kto odebrał tak duże wolumeny i powstrzymał dalszą przecenę – stwierdza.
Deklaruje, że jego zaangażowanie w Calatravie Capital nie zmieniło się. – Udało mi się porozumieć z bankami i utrzymać pozycję, choć nie ukrywam, że kilka ostatnich dni było mocno nerwowych – mówi.
Załamanie notowań Calatravy Capital miało też negatywny wpływ na wycenę PC Guardu. Fundusz posiada mniej niż 5 proc. akcji, choć jeszcze niedawno był głównym udziałowcem informatycznej firmy. Warto zwrócić uwagę, że 8,76 proc. papierów poznańskiej spółki ma (a może miał) Adam Narkiewicz, brat Pawła Narkiewicza. We wtorek walory PC Guardu traciły nawet 16,1 proc. (1,25 zł). Po godz. 17 przecena wynosiła 6,7 proc., a papiery kosztowały po 1,39 zł.