Kalyciok chciałby odwołania dotychczasowych członków rady nadzorczej Kerdosu i powołania nowych. Ponadto zabiega o umieszczenie w porządku obrad uchwały o powołaniu audytora do spraw szczególnych. Jego zadaniem miałaby być „weryfikacja zasadności transakcji zakupu udziałów w Meng Drogerie". Dodatkowo „zbadałby, czy nie doszło do działania zarządu na szkodę spółki". We wtorek po południu za walory Kerdosu płacono 0,63 zł. Kurs rósł o 1,6 proc. przy dużych obrotach. Niewykluczone, że to Kalyciok zwiększa zaangażowanie. – Zawiadomienie o przekroczeniu progu 5 proc. ogólnej liczby głosów zostało przesłane do spółki e-mailem 8 października o godzinie 18.15, a już o godzinie 22.05, co nie jest zwyczajem spółek publicznych, czytamy o zmniejszeniu zaangażowania Kerdosu w Meng Drogerie do 49,21 proc. – mówił „Parkietowi" Kalyciok.
Prezes Kamil Kliniewski odpiera zarzuty. – Odstąpienie od transakcji zakupu udziałów w Meng nastąpiło dzień przed tym, gdy pan Kalyciok zaczął kupować akcje, dysponuję potwierdzeniem notarialnym tego faktu – tłumaczy Kliniewski. – Propozycję wprowadzenia audytora traktuję niepoważnie, ponieważ wszystkie transakcje, które przeprowadzałem, były zgodne z prawem i są na to wszelkie wymagane dokumenty – dodaje.
Efekty synergii, o których mówił Kalyciok na łamach „Parkietu", również zdaniem Kliniewskiego brzmią nieprawdopodobnie. – Spółka przede wszystkim potrzebuje poważnego inwestora, który wyłożyłby pieniądze na rozwój Dayli i Menga. Jeżeli rzeczywiście pan Kalyciok ma pieniądze na dokapitalizowanie Dayli i Menga, to zapraszam, ale w tym momencie jego zachowanie na to nie wskazuje – komentuje Kliniewski.
Twierdzi, że jeden z inwestorów, który był zainteresowany objęciem udziałów w podwyższonym kapitale Dayli, zakończył definitywnie w poniedziałek rozmowy, widząc, że w akcjonariacie pojawił się podmiot o niejasnych motywach. – Ja podtrzymuję swoje plany dotyczące Kerdosu. W tym momencie szukam inwestora – kończy Kliniewski.