W I połowie br. grupa miała 336 mln zł przychodów, czyli o ponad 24 proc. mniej niż rok wcześniej. Skonsolidowany zysk operacyjny skurczył się o 51 proc., do 4,5 mln zł, a czysty zarobek o 66 proc., do 2,5 mln zł. W II kwartale grupa poniosła 0,6 mln zł straty netto.
Największym utrapieniem branży – i przyczyną pogorszenia wyników – jest poślizg z rozstrzyganiem kontraktów przez PKP PLK. – Rynek powoli się otwiera, II półrocze zapowiada się dla nas bardzo przyzwoicie. Jeśli chodzi o przychody w całym bieżącym roku, to powinniśmy się obracać w okolicach tego, co było w 2014 r. Zakładamy, że niedługo znacząco powiększy się nasz portfel zamówień na przyszły rok – powiedział prezes Grzegorz Grabowski. – Oczekujemy, że jeszcze w tym roku zakończy się od kilku do kilkunastu postępowań przetargowych o potencjalnej wartości ponad 6 mld zł, do podpisania umów mogłoby dojść w I kwartale 2017 r. – dodał.
Wartość portfela zamówień Torpolu to 470,2 mln zł, dodatkowo 275,4 mln to wartość potencjalnych zleceń w przetargach na etapie po otwarciu ofert lub już po wyborze najkorzystniejszej oferty.
Torpol coraz mocniej rozwija się na rynku norweskim. W I połowie br. przychody wzrosły o 48 proc., do 31,5 mln zł. – Liczymy, że w niedługim czasie Torpol Norge będzie spółką, która będzie realizowała przychody rzędu kilkuset milionów koron (1 mln NOK to prawie 0,5 mln zł – red.) rocznie – powiedział Grabowski. Na razie nie ma przełomu w zdobywaniu nowych rynków zagranicznych. – Niestety, na rynku chorwackim niewiele się dzieje, plany rozwoju infrastruktury na razie nie są tam realizowane. Monitorujemy ten rynek, tak jak i rynek serbski – podsumował prezes.
Akcje Torpolu sa wyceniane na prawie 11 zł, pod koniec sierpnia było to prawie 12 zł, a na koniec czerwca 8,45 zł.