Akcje Bytomia od początku roku potaniały o prawie 12 proc. i gdyby nie odbicie notowań w końcówce tygodnia, spadki sięgnęłyby 20 proc. (we wtorek kurs dotarł do 2,26 zł, najniższego poziomu od prawie półtora roku).
Inwestorzy rozczarowani byli wynikami sprzedaży, uzyskiwanymi przez odzieżową spółkę w ostatnich miesiącach. – Faktycznie przychody ostatnio rosły wolniej niż tempo otwarć sklepów, ale po części jest to efekt wysokiej bazy. Skupiając się na ostatnim kwartale, odczyty za lipiec i sierpień były zgodne z oczekiwaniami, bardzo słaby okazał się dopiero wrzesień, który po części można wytłumaczyć niesprzyjającą aurą – mówi Adrian Górniak, analityk DM BDM.
Przychody urosły wtedy o 2,5 proc.,czyli niewiele, biorąc pod uwagę ponad 20-proc. wzrost powierzchni handlowej), sprzedaż porównywalna spadła o 5 proc., a na dodatek zmalała o 1,1 pkt proc. marża brutto.
– Z pewnością zawiodła wtedy sprzedaż kurtek, które mają dosyć dobrą marżę. W przypadku rentowności również stykamy się z efektem wysokiej bazy, który może być trudny do przebicia (pokazuje to efekt Vistuli), biorąc pod uwagę ostrą konkurencję na rynku. Zarząd pracuje nad zaktualizowaną strategią, która może być wsparciem dla wyników spółki – dodaje Górniak.
Kiepski wrzesień i niezbyt udane miesiące wiosenne powodują, że analitycy korygują swoje oczekiwania na cały rok. – Wcześniej prognozowałem, że Bytom w tym roku wypracuje 158 mln zł przychodów i 15,5 mln zł zysku netto. Jednak po słabym wrześniu spodziewam się raczej, że będzie to 155 mln zł i 14 mln zł – mówi Marcin Stebakow, dyrektor działu analiz w DM BPS.