Polska firma postawiła na niszę i podbija świat

Gościem Piotra Zająca w piątkowym Parkiet TV był Przemysław Kuśmierek, współtwórca firmy Migam, która stworzyła tłumacza języka migowego. Docenili ich m. in. Richard Branson i brytyjska para książęca.

Publikacja: 30.03.2018 12:50

Jesteście firmą zaangażowaną społecznie, nastawioną na bardzo konkretną grupę odbiorców. Wasze produkty umożliwiają bowiem komunikację z osobami głuchymi?

To jest trzon naszego biznesu. Nasz tłumacz pozwala na komunikację z osobą głuchą w czasie rzeczywistym. Dzięki nam głusi mogą wszędzie zadzwonić. Podam przykład. Osoba głucha ma kolizję samochodem i musi wezwać pomoc drogową. Jak ma zadzwonić, skoro nie słyszy? Wyciąga smartfon i łączy się przez aplikację Migam z naszym call center, gdzie dyżurują tłumacze języka migowego. Głuchy widzi się z naszym tłumaczem przez kamerkę, więc może na migi wytłumaczyć w czym problem. Następnie tłumacz łączy się np. z PZU i w konwersacji jednocześnie widzą się trzy osoby. I w taki sam sposób będzie to działać także na dalszych etapach tej sprawy, gdy trzeba się ubiegać o odszkodowanie itp.

Powiedzmy może o skali problemu. Ile jest w Polsce osób głuchych?

My za osoby głuche uznajemy te, które wolą w komunikacji język migowy, zamiast pisania lub czytania z ruchu warg. Nie ma precyzyjnych, aktualnych statystyk, ale szacuje się, że takich osób jest w Polsce około 400 tys. Osób, które w ogóle mają problem ze słuchem jest natomiast między 2 a 3 mln. Na świecie osób preferujących język migowy jest ponad 70 mln.

Dodajmy też, że 70 proc. populacji osób głuchych w Polsce nie zrozumie polskiego języka pisanego, bo ma on zupełnie inną składnię niż polski język migowy.

Zgadza się. My dobrze znamy język polski, bo uczymy się i słyszymy go od najmłodszych lat. Jeżeli nigdy byś go nie słyszał, to miałbyś problem z komunikacją. Polski język migowy jest językiem wizualno-przestrzennym, gdzie jednym znakiem wyrazisz więcej niż jednym przymiotnikiem. To nie znaczy, że jest uboższy. Jest po prostu inny. Ponadto język polski jest trudny w nauce, a nasz system edukacji nie zadbał o osoby głuche. Przykładowo w USA czy Szwecji jest system dwujęzyczny – osoby głuche uczą się przedmiotów w języku migowym, a język kraju ojczystego jest traktowany jako dodatkowy język obcy. U nas tak się nie uczy i 70 proc. głuchych nie zdaje matury.

To prawdą, że w Polsce jest tylko 100 zawodowych tłumaczy języka migowego, którzy teoretycznie mogą pomóc w komunikacji osobom głuchym?

Tak naprawdę nie ma czegoś takiego, jak zawód tłumacza języka migowego. Nie jest to uregulowane. Dopiero od niedawna działa Polska Rada Języka Migowego, która ma to zmienić. Przeważnie tłumaczami są tzw. CODA, czyli słyszące dzieci niesłyszących rodziców. Szacuje się, że faktycznie jest ich w Polsce zaledwie setka.

Skąd pomysł na Migam i wejście w tak niszowy biznes?

Zawsze prowadziłem jakieś swoje biznesy, ale chciałem zaangażować się w coś, co przy zasypianiu da mi poczucie, że robię coś więcej niż powiedzmy... tania produkcja gadżetów. Dowiedziałem się, że rodzice jednego z moich współpracowników są głusi. Żyli w USA, ale wrócili do Polski i okazało się, że tutaj nie ma rozwiązań do nich przystosowanych. Postanowiłem więc to naprawić.

Wasz tłumacz jest dostępny za darmo dla głuchych, ale komercjalizujecie ten produkt, sprzedając dostęp do niego innym firmom?

Staramy się, żeby osoby głuche korzystały z naszej usługi za darmo (call center ma dedykowane dyżury, red.). Ofertę kierujemy jednak także do firm i instytucji. Każda firma ma jakiś koszt pozyskania i utrzymania klientów. My potrafimy zapewnić nowych klientów, a tak na dobrą sprawę umożliwić w ogóle ich obsługę. I chyba nie jest to zły model działania, bo współpracujemy z naprawdę fajnymi markami, jak Samsung, T-Mobile, Orange, czy ING. Wspomniane PZU ostatnio dostało nagrodę za wdrożenie naszej aplikacji w swoich placówkach. W Polsce mamy już ponad 100 klientów. Mamy po kilka tysięcy połączeń miesięcznie, a nasza największa konkurencja do 100.

Od kilku lat pracujecie też nad zautomatyzowanym tłumaczem. W takim rozwiązaniu nie potrzebny byłby człowiek jako pośrednik w rozmowie, zastąpiłby go program rozpoznający ruch i przetwarzający go na komunikat. Na jakim etapie jest ten projekt?

Długo nad nim pracujemy. Najpierw był projekt z kamerami wyposażonymi w sensor ruchu, ale to wymagałoby osobnych stanowisk, co byłoby dla osób głuchych mało komfortowe. Stwierdziliśmy, że to po prostu musi być dostępne na smartfon. A tu przeszkodą jest technologia. Potrzeba dużej mocy obliczeniowej, bo przy takiej ilości danych do przetworzenia telefon parzyłby po kilku chwilach. Czekamy więc na 5G. Poza tym jeszcze prawo musi się dostosować, bo nie wiadomo np. kto odpowiadałby za błąd automatu, gdyby źle przetłumaczył zalecenie lekarza.

Jak wyglądała wasza ścieżka finansowania? Trochę kapitału potrzebowaliście...

Mamy na pokładzie tylko inwestorów prywatnych, nigdy nie dogadaliśmy się z żadnym funduszem. Pierwsze rundy ograniczyły się do rodziny i przyjaciół. Najlepszym źródłem finansowania okazał się crowdfunding udziałowy. Mieliśmy dwie emisje. Przy pierwszej dołączył duży inwestor, a przy drugiej zrobiliśmy rundę zamkniętą i otwartą. Pierwsza zamknęła się w dwa dni.

Po drodze zebraliście też sporo ciekawych nagród. M. in. od Richarda Bransona.

Faktycznie. To było w 2013 r. Pokonaliśmy w tym konkursie ponad 1000 projektów. Branson dał nam 100 tys zł i otworzył wiele drzwi. M. in. dzięki niemu znaleźliśmy się programie Elite londyńskiej giełdy i dostaliśmy do inkubatora w Dolinie Krzemowej. Jak ostatnio była para książęca w Polsce, to też nas zaproszono i dostaliśmy od nich nagrodę za rozwiązanie z zakresu omnichannel. PR często robi więcej niż pieniądze.

Jesteście rentowną firmą?

Tak. Powstało kilka linii produktowych i zrobiła się Grupa Migam. Sam tłumacz radzi sobie bardzo dobrze i będzie lepiej, bo od kwietnia wchodzi Program Dostępność Plus, gdzie jest wprost zalecenie, by taki tłumacz, jak nasz był dostępny wszędzie tam, gdzie świadczy się powszechne usługi. Dodatkowo uruchomiliśmy agencję pracy dla osób głuchych, co przy obecnych realiach rynkowych jest strzałem w 10. Dostarczamy pracowników do dużych firm. Tutaj ciekawostka. Wiele osób głuchych ma wyższe wykształcenie, ale często osoby z papierami na CISCO, wykładają produkty na półki sklepowe. Dlaczego? No cóż – w każdym procesie rekrutacyjnym w końcu dzwoni się do kandydata i umawia spotkanie. Do głuchego się nie zadzwoni. A jak dział HR dostaje CV, gdzie jest zapis „kontakt tylko SMS" to od razu papier idzie do kosza, nikt się nad tym nie zastanawia. My wprowadzamy pracownika do firmy i wspieramy go przez trzy miesiące, aż on poczuje się pewnie i jego współpracownicy też. Rekrutujemy m. in. do Poczty Polskiej, CCC, Unilever.

Macie w planach wejście na giełdę? W jednym ze starszych wywiadów czytałem o apetycie na NewConnect.

Jesteśmy spółką komandytowo-akcyjną i mamy wszystko, by przygotować prospekt. NewConnect chyba jest już dla nas za mały. Sporo nauczył nas pobyt w Londynie. Na pewno będziemy się w którymś momencie upublicznić, ale nie wiem czy to będzie za rok, czy za trzy lata. Myślę, że to będzie mocno związane z naszym najnowszym projektem omnichannellowym, o którym wspominałem. Mamy ogromne doświadczenie w obsłudze video, przez to, że zrealizowaliśmy masę różnych połączeń z różnymi problemami. Zaczęliśmy więc tworzyć własny produkty video, by się wyskalować i wchodzić na rynki zagraniczne w modelu franczyzowym. Dajemy system, procedury i klientów, a po drugiej stronie szukamy organizacji, która ma tłumaczy. Podczas budowania tego rozwiązania okazało się, że ma masę zastosowań, nie tylko dla osób głuchych. W tej chwili wdrażam ten system, jako rozwiązanie wspierające obsługę i sprzedaż dla jednej ze spółek energetycznych. Będzie dostępny tłumacz innych języków, np. ukraińskiego, czy wietnamskiego. Migam wyewoluowało nam z niszowego produktu, do rozwiązania o bardzo szerokim zastosowaniu.

Jak można teraz zainwestować w Migam? Chyba tylko kupić akcje od tych prywatnych inwestorów, o ile zechcieliby sprzedać.

Z tego co zarejestrowałem, to w ten sposób właściciela zmieniło już 3000 akcji. Mamy zamkniętą grupę akcjonariuszy i okazuje się, że część z nich sprzedało swoje udziały i to z nawiązką. Zrobił się więc mały rynek wewnętrzny.

Na waszej stronie są prognozy, z których wynika, że za kilka lat roczny zysk Migam będzie wynosił 20 mln zł. To jest realne?

Tak. Jeśli chodzi o przychody, to od kilku lat rośniemy o 100 proc. rok do roku. I perspektywy są dobre. Tłumacz zarabia, a w kwietniu wchodzi nowy program, agencja pracy się rozkręca i trafiliśmy w dobry czas, no i spory potencjał ma nasze rozwiązanie omnichanellowe.

Firmy
Mercator Medical chce zainwestować w nieruchomości 150 mln zł w 2025 r.
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Firmy
W Rafako czekają na syndyka i plan ratowania spółki
Firmy
Czy klimat inwestycyjny się poprawi?
Firmy
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Firmy
Na co mogą liczyć akcjonariusze Rafako
Firmy
Wysyp strategii spółek. Nachalna propaganda czy dobra praktyka?