Głównym wydarzeniem ostatnich dni było oczywiście spotkanie prezydenta Trumpa i przywódcy Korei Płn Kima. Patrząc jednak na reakcję rynków wydaje się, że była to burza w szklance wody.
Mikroskopijny wpływ na rynek był, szczególnie na początku wtorkowej sesji. Optymizm nie do końca chyba był jednak słuszny. Deklaracja, która została wystosowana po spotkaniu, jest pozbawiona jakichkolwiek istotnych szczegółów. Zresztą samo spotkanie miało charakter bardziej polityczny, a nie gospodarczy. Zachowanie indeksów giełdowych jest pochodną zachowania tworzących ich spółek. Te są uzależnione od wyników, jakie one generują. W chwili obecnej spotkanie dwóch panów nie ma na nie wpływu. Zdecydowanie ważniejszym było spotkanie G7, które nieco znalazło się w cieniu.
Czy słusznie?
Wydaje mi się, że nie. To spotkanie miało bardziej podłoże gospodarcze. Chodzi głównie o tarcie występujące w temacie wymiany handlowej, która ma przecież istotne znaczenie. Dotyczy to zarówno gospodarek europejskich, jak i gospodarek rynków wschodzących. Zresztą wystarczy zauważyć, że Polska gospodarka jest dużo mocniej uzależniona od eksportu niż chociażby 10 lat temu. Jesteśmy więc dosyć istotnie uzależnieni od tego, jak w przyszłości będzie kształtował się handel międzynarodowy, a tutaj można mieć racjonalne powody do obaw. Rozwój wypadków nie jest korzystny, co widać po nastrojach. Mieliśmy chociażby ostatnio spadek indeksu ZEW. Niemieccy przedsiębiorcy sygnalizują pewne zaniepokojenie tymi tarciami. Z kolei Polska, mówiąc w skrócie, jest podwykonawcą dla gospodarki niemieckiej i to co się dzieje obecnie, nawet patrząc po publikowanych danych makroekonomicznych z Niemiec, może być powodem do niepokoju.