Jak nie powoływać prezesów
Do Rady Giełdy powołało go to samo walne zgromadzenia akcjonariuszy, po którym prezesem giełdy została Małgorzata Zaleska, odwołana ze stanowiska głosami Ministerstwa Rozwoju rok później, czyli 4 stycznia 2017 r.
Na jej następcę wyznaczono wtedy Rafała Antczaka, jednak do ostatniego wtorku, 14 marca, nie doczekał się on zgody Komisji Nadzoru Finansowego. Z informacji „Parkietu" wynikało, że tego właśnie dnia nadzór zgodzi się na odwołanie Zaleskiej, jednocześnie nie da zielonego światła Antczakowi. Niedoszły prezes GPW w poniedziałek, a więc przed posiedzeniem KNF, sam zrezygnował ze starań o stanowisko.
Oficjalnym powodem nieudzielenia zgody Antczakowi miał być jego brak przynajmniej trzyletniego doświadczenia pracy w instytucji rynku finansowego. Taki wymóg na prezesa giełdy nakłada ustawa o obrocie instrumentami finansowymi. Mniej oficjalną przyczyną opieszałości nadzoru miała być walka o wpływy wewnątrz Prawa i Sprawiedliwości.
Pomijając polityczne rozgrywki, dość stwierdzić, że sytuacja, w której kandydat największego akcjonariusza spółki miesiącami czeka na zgodę, żeby objąć stanowisko prezesa, a jego poprzednik na to, żeby zostać odwołany, jest krzywdząca z personalnego punktu widzenia.
W środowym „Parkiecie" Beata Binek, prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów, zwróciła uwagę, że powoływanie nowego prezesa GPW jest przykładem na to, jak nie należy tego robić. Weryfikacja kandydatów przez KNF powinna być przeprowadzana przed ich powoływaniem.
Lista życzeń
Nie ulega wątpliwości, że tym razem Ministerstwo Rozwoju, z wicepremierem Mateuszem Morawieckim na czele, musi wybrać kandydata niebudzącego żadnych zastrzeżeń.