Fiński Kone nie kupi działu wind i schodów ruchomych ThyssenKruppa. Nie powstanie więc największa w branży firma na świecie. Dział kupi jedno z dwóch konsorcjów funduszy PE, a jeśli do sprzedaży dojdzie, to będzie to największa od 13 lat transakcja z ich udziałem w Europie.
Umieszczając na krótkiej liście tylko dwa konsorcja PE zarząd niemieckiego koncernu ThyssenKrupp dał sygnał, że gotów jest ze sprzedaży uzyskać mniej, ale chce do niej doprowadzić szybko i bez korowodów związanych z uzyskiwaniem zgód regulacyjnych.
Kone, który w ub.r. miał 10 mld euro przychodów, jest obok konkurującego z nim działu ThyssenKruppa jednym z głównych graczy na światowym rynku wind i schodów ruchomych. Pozostali liczący się gracze to amerykański Otis Elevator i szwajcarski Schindler. Ta czwórka kontroluje mniej więcej dwie trzecie światowego rynku.
Pierwsze, mocno nieoficjalne informacje o ewentualnym zainteresowaniu Finów odkupieniem konkurenta pojawiły się w maju ub.r. Potem nastała kilkumiesięczna cisza i we wrześniu ewentualne przejęcie znów znalazło się w kręgu zainteresowania mediów. Tym razem była mowa o tym, że Kone poszukuje wśród funduszy PE partnerów do przeprowadzenia transakcji, której wartość oceniano wówczas na 17 mld euro.
ThyssenKrupp, ogłaszając w ub.r. plany restrukturyzacji firmy, potwierdził przecieki, że dział wind może zostać wystawiony na sprzedaż. Inną analizowaną opcją miało być IPO działu. Zarząd koncernu zapewniał, że wewnętrzne przygotowania do IPO zakończy do końca ub.r., a decyzja co dalej z działem zostanie podjęta w I kwartale 2020 r. Niemiecka firma jak kania dżdżu potrzebuje solidnego zastrzyku gotówki, by zasypać czteromiliardową dziurę w budżecie koncernu i pokryć zobowiązania w funduszu emerytalnym.