Jeszcze kilka miesięcy temu zapewne niewielu inwestorów giełdowych słyszało o takich spółkach jak niemiecki Drägerwerk czy szwedzki Getinge albo chiński Shenzhen Mindray Bio-Medical Electronics. Dziś ich papiery, choć są dużo droższe niż rok temu, wydają się być bezpieczną inwestycją.
Niemiecka i szwedzka spółka należą do wąskiego grona europejskich producentów urządzeń do mechanicznej wentylacji, czyli sprzętu medycznego, który – za sprawą pandemii Covid-19 – jest jednym z najbardziej poszukiwanych. Respiratorów, które są niezbędne w przypadku leczenia ciężkich przypadków Covid-19, jest za mało w stosunku do spodziewanych potrzeb w każdym, poza Chinami, kraju. A w niektórych najsilniej dotkniętych dziś pandemią krajach, takich jak Włochy czy Hiszpania, lekarze muszą podejmować trudne decyzje, który chory zostanie do tego urządzenia podłączony.
Zakupy respiratorów stają się coraz trudniejsze. Zgłaszany popyt znacząco przewyższa nie tylko dotychczasową produkcję, ale także potencjalne możliwości firm specjalizujących się w tych urządzeniach. Według wewnętrznych dokumentów KE, które w połowie ostatniej dekady marca opisał Reuters, w USA i Europie służba zdrowia potrzebuje nawet dziesięć razy więcej środków ochrony osobistej i sprzętu, w tym respiratorów, niż to, czym dysponuje. Amerykańskie Society of Critical Care Medicine ocenia, że w USA w szczycie pandemii będzie potrzebne 960 tys. urządzeń jednocześnie, a jest ich ok. 200 tys. Szacunki mówią, że w W. Brytanii, w której przed wybuchem pandemii było 8 tys. respiratorów, będzie ich potrzebnych nawet 60 tys.
Popyt na urządzenia do wentylacji – według szefa produkującego taki sprzęt Shenzhen Mindray Bio-Medical Electronics – 10-krotnie przekracza podaż. Midray, który – jak twierdzi – jest w stanie wyprodukować 3 tys. takich urządzeń miesięcznie, aby zrealizować eksportowe zamówienia, opóźnia dostawy dla krajowych klientów. Szwajcarski Hamilton Medical, czołowy światowy producent respiratorów (firma zwykle produkuje 15 tys. urządzeń rocznie), zwiększył produkcję o 50 proc. i ocenia, że do końca kwietnia uda się ją podwoić. Co ważne, Hamilton ma zapasy części do produkcji nowych. Zaczął je gromadzić w styczniu, gdy szefowie firmy usłyszeli od swych chińskich partnerów o nowym koronawirusie niszczącym układ oddechowy.
Niemiecki Drägerwerk i szwedzki Getinge, których akcje – w odróżnieniu od Hamilton Medical są notowane na giełdach – zwykle produkowały po 10 tys. urządzeń do wentylacji rocznie. Gdy w końcu pierwszej połowy marca pojawiła się informacja, że niemiecki rząd zamówił w Drägerwerk 10 tys. urządzeń – będzie to wymagało zwiększenia mocy produkcyjnych zakładu w Lubece – kurs akcji spółki wystrzelił w górę. W ciągu dwóch tygodni zyskał niemal 80 proc. Papiery Getinge nie zaliczyły aż tak spektakularnego wzrostu, ale na tle rozchwianego w ostatnim czasie rynku zachowują się dość stabilnie. Szwedzka spółka podała, że produkcja respiratorów idzie pełną parą, a jej zwiększenie zależeć będzie od możliwości kooperantów.