Nasze spółki są tanie? Niech się skupują same!

Kryzys pandemii dramatycznie obniżył na giełdzie wyceny wielu spółek, które posiadają na kontach znaczne kapitały. Mogłyby je wykorzystać do skupu własnych akcji w celu umorzenia, co pozytywnie wpływałoby na kursy i byłoby alternatywą dywidendy.

Aktualizacja: 29.04.2020 08:59 Publikacja: 29.04.2020 05:00

Tomasz Prusek, publicysta ekonomiczny, prezes Fundacji Przyjazny Kraj

Tomasz Prusek, publicysta ekonomiczny, prezes Fundacji Przyjazny Kraj

Foto: materiały prasowe

Panika na giełdach pojawiła się jak czarny łabędź Taleba i poskutkowała masową wyprzedażą akcji, bez oglądania się na wartość fundamentalną spółek, byle tylko zamienić gorące papiery na gotówkę. W efekcie kursy wielu akcji poleciały na łeb, na szyję, co zdołowało – i tak już często – niskie wyceny. Spółki zasypują rynek kryzysowymi komunikatami, w tym informują o zmianach w zakresie dywidend, bo starają się zachomikować gotówkę na cele operacyjne w sytuacji, gdy przerywane są łańcuchy dostaw, spadł drastycznie popyt na ich towary i usługi, a z otrzymaniem standardowego finansowania bankowego mogą zacząć się schody. Łatwo zrozumieć takie zachowawcze podejście zarządów, bo wielką niewiadomą jest i skala, i czas trwania pandemii. Jednak kryzys, który spadł na rynek jak grom z jasnego nieba, stwarza także unikatowe okazje, aby odważnie zadziałać na korzyść akcjonariuszy, np. poprzez skup własnych, mocno przecenionych akcji. Z jednej strony podnosiłoby to fundamentalną wartość pozostałych papierów, a z drugiej mogłoby być wsparciem lub kotwicą kursu.

Źródłem środków może być kapitał rezerwowy, tworzony z przeznaczeniem na wypłatę dywidendy, zaliczkę na wypłatę lub właśnie na nabycie akcji własnych w celu umorzenia. Na ten cel trafić może bieżący zysk za 2019 r. oraz niepodzielone zyski z lat ubiegłych. Niektóre spółki mają często duże zasoby wolnej gotówki, ponieważ za nimi tłuste lata koniunktury z PKB pędzącym 4–5 proc. rocznie, a z różnych powodów wstrzymywały się z inwestycjami.

Takie działanie wymagałoby jednak od akcjonariuszy i władz spółki iście kontrariańskiego podejścia, ponieważ obecnie dominuje chęć zatrzymania na kontach firm tyle gotówki, ile się da. Jednak mamy w przeszłości przykłady, że odważna polityka może okazać się skuteczna, więc jeśli jakiegoś emitenta stać teraz na zaproponowanie skupu akcji, to jest to wymarzona okazja. Bo kiedy nie skupować, gdy akcje – umownie – są tanie jak barszcz? Szczególnie dotyczy to spółek wycenianych poniżej jednego w relacji ceny do wartości księgowej, ponieważ trzymanie przez nie gotówki na kontach – w dużym uproszczeniu – oznacza, że złotówka w kasie jest warta mniej niż złotówkę, więc lepiej ją oddać akcjonariuszom jako całą złotówkę. Słynny prywatny inwestor Warren Buffett przekonywał kiedyś w liście do akcjonariuszy, że jeśli cena do wartości księgowej jest poniżej dolara, to niewypłacanie dywidendy przez spółkę jest de facto działaniem na szkodę akcjonariuszy, ponieważ z dolara dla akcjonariusza robi się np. 50 centów. A skup akcji (buyback) może być przecież traktowany jako zamiennik transferu czystego zysku do właścicieli, co jest bardzo popularną praktyką na rynkach dojrzałych.

Jak na razie u nas, w obawiających się skutków kryzysu spółkach, króluje polityka „wait and see", czyli niewypłacanie dywidendy za 2019 r. i ewentualne podjęcie o tym decyzji w późniejszym terminie. W takim scenariuszu pieniądze poleżakują jako kapitał rezerwowy, a można także w tym celu stworzyć fundusz dywidendowy i elastycznie nim zarządzać.

Skup akcji w celu umorzenia można zrobić na dwa sposoby: bezpośrednio na rynku, co sprawia, że jest rozciągnięty w czasie i ma długoterminowo pozytywny wpływ na notowania, jak i ogłaszając wezwanie, które zapewni „demokratyzację" skupu, bo zgłosić będą mogli się wszyscy chętni, a jeśli zaoferowanych akcji będzie więcej, niż chce skupić spółka, to zostaną proporcjonalnie zredukowane zapisy. Gdyby nie organizować buybacku, to efekt może być dwojakiego rodzaju: psychologicznie działa uspokajająco na akcjonariuszy, bo wiedzą, że ktoś będzie „podstawiać wiaderka" w razie podaży akcji i nie są osamotnieni w walce o kurs i zwiększenie wyceny, tym bardziej jeśli skup nie jest symboliczny, lecz stoją za nim poważne środki. Natomiast w wypadku ogłoszenia wezwania, cena działa jak rodzaj kotwicy dla kursu, co w czasach giełdowych turbulencji jest nie do przeceniania.

Warto na tym tle przypomnieć przykład nieobecnego już na giełdzie Synthosu, który wykorzystał poprzedni kryzys finansowy 2008 r. właśnie do skupu mocno przecenionych akcji. W styczniu 2009 r., a więc w środku giełdowego armagedonu, walne zgromadzenie chemicznej spółki upoważniło zarząd do nabycia nawet kilkuset milionów akcji w celu umorzenia za nie więcej niż 764 mln zł. Była to operacja z kilku powodów bardzo szczególna: spółka wyznaczyła limit wartości skupu, który przewyższał jej wartość rynkową, a horyzont ustalono bardzo długi – aż do grudnia 2013 r. Do tego spółka była po bardzo silnej przecenie – przez rok straciła na wartości ponad połowę.

Morał z tego taki, że kiedy w środku kryzysu finansowego Synthos rozpoczynał gigantyczny buyback, kurs akcji oscylował wokół 40–50 gr, a kiedy blisko dekadę później schodził z giełdy (2018), oferta wezwania opiewała na 4,93 zł. Jak na razie spółki notowane na warszawskiej giełdzie starają się oglądać każdą wydawaną złotówkę, ale gdy kryzysowy szok zacznie mijać, pytanie, jak wynagrodzić akcjonariuszy i podnieść wyceny, powróci jak bumerang.

Felietony
Pora obudzić potencjał
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie
Felietony
Przyszłość płatności bankowych w Polsce