Najgorszy od 10 lat miesiąc dolara. Co dalej?

Lipiec okazał się dla dolara najgorszym miesiącem od dekady. W kilka tygodni amerykańska waluta straciła do euro prawie 5 proc. Zaczęło się mówić o zmianie długoterminowego trendu aprecjacji dolara. Niewątpliwie wybicie kursu EUR/USD ponad cenę 1,1750 oraz spadek głównego indeksu dolara (DXY) poniżej 94 poważnie naruszyły wieloletnie linie trendu.

Publikacja: 12.08.2020 05:00

Damian Rosiński, makler papierów wartościowych, DM AFS

Damian Rosiński, makler papierów wartościowych, DM AFS

Foto: parkiet.com

Patrząc na rynek czysto technicznie, zmiana dominującej tendencji mogła mieć miejsce już trzy lata temu. W 2017 r. dolar zaliczył najgorszy rok kalendarzowy od 2009 r. Ponieważ nie doszło jednak wówczas do wybicia z kanału trendu spadkowego, nie przywiązywano do tego większej wagi. Tym bardziej że przez kolejne dwa lata waluta USA była w ofensywie. Do dziś jednak, także w szczycie obaw związanych z pandemią, dolar nie wzbił się na nowe szczyty. Zarówno kurs EUR/USD, jak i wspomniany indeks DXY od ponad trzech lat nie osiągnęły nowych ekstremów – pierwszy nie spadł poniżej 1,0350, drugi nie wzrósł ponad 104 pkt. Brak nowych dołków/szczytów to jedna z przesłanek wyczerpywania dotychczasowej słabości/siły rynku.

Zmiana długoterminowej tendencji nie w lipcu 2020 r., ale już przeszło trzy lata temu wpisywałaby się w średnio 16-letni cykl (wzrost/spadek) dolara widoczny w poprzednich dekadach. Fundamentalnie zaś w słabnącą pozycję Ameryki w globalnym handlu i tworzeniu światowego PKB, malejącą przewagę nad gospodarczymi konkurentami (w szczególności Chinami) czy dążenia do podważania aktualnego porządku z dominującą pozycją waluty USA. A szerzej również w zaufanie do pieniądza fiducjarnego spadające wraz kolejnymi rundami dodruków prowadzonych przez największe banki centralne świata. Czy jednak czas amerykańskiej waluty definitywnie minął i jest to najlepszy moment na zagranie przeciwko niej? Nie jestem przekonany.

Moim zdaniem, wchodząc obecnie w krótką pozycję w dolarze, trzeba liczyć się (być może tylko przejściowo) z ryzykiem sporego osunięcia kapitału. Silny ruch z kilku ostatnich tygodni wypchnął dolara na ekstremalnie niski poziom w relacji do fundamentów i silne wyprzedanie, patrząc z punktu widzenia analizy technicznej i pozycji spekulantów.

Przez pryzmat wyliczanego przez Europejski Bank Centralny kursu euro ważonego szerokim udziałem w handlu zyskująca w ten sposób już od 3,5 roku wspólna waluta jest obecnie znacznie mocniejsza, niż wynikałoby to z samego spojrzenia na bieżący rynek spot. Takie jak obecne wartości zmodyfikowanego i urealnionego obrotami handlowymi kursu (>120 pkt) pojawiły się ostatnio pod koniec 2009 r., kiedy to EUR/USD znajdował się w rejonie poziomu 1,50. Podobny, tylko węższy indeks, tj. ograniczony do mniejszej liczby partnerów handlowych strefy euro, wzrósł ostatnio do poziomów z początku 2014 r. Wówczas eurodolar znajdował się nieco poniżej poziomu 1,40. Zbyt mocne euro to spory problem dla proeksportowo nastawionej gospodarki Niemiec i regionu, co może znaleźć odbicie w interwencyjnych komentarzach lub działaniach bankierów centralnych przy okazji jesiennych posiedzeń EBC.

W krótkim terminie negatywny dla dolara jest impuls płynnościowy. Fed powoli, ale od dwóch miesięcy jednak zmniejsza sumę bilansową. W tygodniu zakończonym 29 lipca spadła ona o dalsze 16 mld USD (do 6,95 bln USD) głównie za sprawą redukowanych linii swapów walutowych z innymi bankami centralnymi (sam program został przedłużony o kolejne trzy miesiące). Od szczytu z 10 czerwca (7,17 bln USD) suma bilansowa Fedu została zredukowana już łącznie o 220 mln USD. Do zera spadły np. pożyczki w ramach operacji repo. Poza zwiększoną w ciągu tygodnia o 34 mld USD wartością obligacji skarbowych w posiadaniu Fedu ograniczeniu uległa większość kluczowych kategorii bilansu.

Prawdziwym wyznacznikiem trwałości spadkowej tendencji dolara (wzrostowej EUR/USD) będzie wyostrzenie krzywych rentowności bezpiecznych obligacji skarbowych (USA, Niemiec, Japonii, W. Brytanii itp.). W szczególności poprzez wzrost rentowności papierów o najdłuższym terminie zapadalności. Potwierdzi to niezachwiane wychodzenie światowej gospodarki z recesji, oddalenie ryzyka deflacji i pierwsze symptomy presji inflacji. Na razie nie mamy do czynienia z takim zjawiskiem. W ostatnich tygodniach krzywe stały się bardziej płaskie.

Przeciwko dalszemu słabnięciu dolara oddziaływać powinna słabnąca już powoli euroeuforia związana z przyjęciem na szczycie UE – co ważne, finansowanego wspólnie – programu ratunkowego po pandemii. Euro będzie się też musiało zmierzyć z zagrożeniem stabilności ożywienia w warunkach wybuchających na nowo ognisk koronawirusa. Dolar łatwo nie odda pola. Sądzę, że ten pociąg nie odjedzie ani szybko, ani daleko.

Felietony
Tantiemy – sztuka zarabiania na cudzej kreatywności
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Felietony
Najgorętsza dekada od wojny
Felietony
Ślimacze tempo transpozycji
Felietony
Deregulacja? To nie takie proste
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Felietony
Omnibus – zamrażanie czasu
Felietony
Fundusze mogą rozwiązać dylematy inwestorów