Nie ma strachu w naszym fachu

Odcięcie Huawei od dostaw powstających z użyciem amerykańskich technologii półprzewodników może mieć negatywny wpływ nie tylko na produkcję nowego sprzętu, w tym 5G, ale także na utrzymanie nieprzerwanego działania urządzeń już zainstalowanych w sieciach.

Publikacja: 02.09.2020 05:00

Tomasz Świderek publicysta ekonomiczny

Tomasz Świderek publicysta ekonomiczny

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Od dostaw chipów Huawei odetną zapewne wprowadzone w ostatnich miesiącach przez administracje Donalda Trumpa sankcje. Stanie się to w połowie września, ale nie wstrzyma natychmiast produkcji chińskiego dostawcy. W połowie sierpnia tygodnik „The Economist" w obszernym tekście poświęconym walce rządu USA z Huawei twierdził, że chińska firma od czasu ogłoszenia pierwszych sankcji zgromadziła zapasy chipów, które wystarczą do końca 2021 r. W ocenie tygodnika, klienci firmy, czyli przede wszystkim operatorzy telekomunikacyjni, zaczną się niepokoić znacznie wcześniej.

Zmartwieniem operatorów będzie nie tylko to, że nie dostają na czas zamówionego sprzętu 5G – według agencji Nikkei dostawcy Huawei sygnalizują, że chińska firma już zmniejszyła zamówienia na komponenty i zaleca „deamerykanizację" produkcji – ale także to, że mogą pojawić się kłopoty z utrzymaniem działania już wybudowanej sieci, w której wykorzystano urządzenia Huawei.

Gdy popatrzy się na ostatnie półroczne raporty Play Communications (właściciel P4, operatora sieci Play) i Orange Polska – chińska firma jest dużym ich dostawcą – to nie znajdzie się w nich ani słowa o Huawei, ani wzmianki o tym potencjalnym zagrożeniu. Nie było też mowy o nim podczas wynikowych telekonferencji z analitykami. Na konferencji P4 nikt nie mówił i nie pytał o Huawei. Na konferencji Orange słowo Huawei padło ośmiokrotnie. Za każdym razem w kontekście ewentualnego zakazu stosowania w polskich sieciach 5G sprzętu chińskiej firmy i ewentualnych tego konsekwencji finansowych.

Według niemieckiego dziennika „Handelsblatt", Huawei ma 70 proc. udziałów w sieci radiowej polskiego T-Mobile (ze względu na to, że sieć w znacznej części budowana jest wspólnie z Orange można przyjąć, że zbliżony udział jest u tego drugiego operatora). Z kolei w sieci P4 udział Huawei po wybraniu w 2018 r. Ericssona jako drugiego dostawy, docelowo miał spaść do ok. 85 proc. (aktualnie nie jest niższy niż 90 proc.).

Zagrożenie chyba nie jest czysto hipotetyczne, bo tuż po wprowadzeniu majowych sankcji dostrzegły je służby w Wielkiej Brytanii i zaleciły brytyjskim operatorom zgromadzenie części zamiennych.

Potencjalne zagrożenie widzi też grupa Deutsche Telekom. Według tygodnika „Politico", zawarta wiosną ub.r. umowa między DT i Huawei zobowiązuje chińskiego producenta do utworzenia awaryjnych zapasów części zamiennych w krajach, w których niemiecka grupa działa. Są to m.in. Niemcy, Polska, Czechy, Holandia i Austria. Według tygodnika, umowa zawiera listę komponentów, które pozwolą spółkom z grupy DT na kontynuowanie eksploatacji sieci co najmniej do kwietnia 2021 r. Tygodnik ocenia, że umowa „w praktyce daje grupie niemieckiego operatora preferencyjny dostęp do zapasów Huawei".

Zgodnie z wytyczonymi przez Komunistyczną Partię Chin celami Chiny w 2030 r. mają być niezależne technologicznie od Zachodu. Aby osiągnąć ten cel w obszarze chipów, do zajmujących się ich projektowaniem i produkcją startupów płynie szeroki strumień gotówki, a same firmy ostro inwestują. Największy chiński producent półprzewodników – Semiconductor Manufacturing International – zapowiada, że w tym roku zainwestuje 6,7 mld dolarów, a łączne tegoroczne inwestycje chińskich spółek z branży szacowane są na 17,3 mld dolarów, o 30 proc. więcej niż w 2019 r.

W obliczu amerykańskich sankcji termin 2030 r. jest bardzo, ale to bardzo odległy. Stąd starania, by ściągnąć inżynierów, którzy mogą pomóc w przyspieszeniu prac. Według agencji Nikkei, w ostatnich 12 miesiącach dwaj wspierani przez Pekin producenci chipów – Quanxin Integrated Circuit Manufacturing i Wuhan Hongxin Semiconductor Manufacturing – pozyskali z tajwańskiej firmy TSMC ponad 100 wysokiej klasy specjalistów. Do zmiany pracodawcy skuszono 2,5-krotnie wyższymi zarobkami i bonusami. TSMC jest czołowym światowym producentów chipów. Dla Huawei produkuje zaprojektowane przez należącą do koncernu spółkę HiSilicon procesory Kirin (ostatnia dostawa nastąpi we wrześniu) używane w najnowocześniejszych smartfonach Huawei.

Z płynących z Chin doniesień wynika, że Huawei chce w Chinach uruchomić w tym roku produkcję chipów o 45-nanometrowej litografii, w której nie byłyby wykorzystywane technologie z USA. W dalszych planach jest produkcja 28-nm chipów.

Cytowani przez media eksperci są zdania, że w wyznaczonym terminie nie da się tego zrobić. Przy okazji zwracają uwagę, że 45 nm to już archaiczna technologia. Światowa czołówka dostarcza znacznie wydajniejsze chipy 10 nm i 7 nm, a w ich planach na najbliższe lata jest uruchomienie produkcji 3 nm.

Oczywiście wszystko może – choć nie musi – zmienić się po jesiennych wyborach w USA i wszelkie sankcje i ograniczenia znikną. Jednak – patrząc na to, co zrobili Brytyjczycy i DT – w przypadku polskich operatorów wypadałoby mieć plan B.

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie