Rynek finansowy cały czas się zmienia. Przejawem tej zmiany jest nie tylko rozpychanie się zagranicznych brokerów wśród pośredników transakcji na GPW, ale i coraz większe zainteresowanie polskich inwestorów indywidualnych produktami oferowanymi przez domy maklerskie działające „spoza" naszych granic.
Prawo pozwala na działanie brokerów „paszportujących" w Polsce swoją działalność przed organem nadzoru, zarówno poprzez oddział, jak i w formie „bezoddziałowej". Ta druga metoda działania była od lat dużo bardziej popularna i z punktu widzenia inwestorów-podatników budziła większe wątpliwości, zwłaszcza jeśli chodzi o wsparcie przy wypełnieniu rocznej deklaracji podatkowej.
O co chodzi? Chodzi przede wszystkim o informację podatkową PIT-8C, która u krajowych brokerów jest standardem finalizującym naszą działalność w danym roku podatkowym. Jednak przyjmuje się, że nie musi być wystawiana przez zagraniczne podmioty finansowe, za pośrednictwem których inwestujemy w instrumenty finansowe, głównie poza granicami Polski.
Jednak czy na pewno? Czy wadliwy przepis, który narzuca wystawianie PIT-8C polskim firmom inwestycyjnym, nie może być podstawą do żądania takiej informacji od zagranicznego brokera? Czy skoro „brokerzy paszportujący" muszą wykonywać różne obowiązki w stosunku do polskiego nadzorcy rynku, nie mogliby raportować w zakresie podatków na zasadzie podobnego obowiązku? Przecież przepis ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych daje taką furtkę, skoro nie precyzuje, którzy dokładnie pośrednicy mają przekazywać informację podatkową...
Sprawa jest zbyt skomplikowana na krótki felieton. Ja chciałbym zwrócić uwagę na problem, zwłaszcza że tak naprawdę piłeczka może być po stronie inwestorów. Szansę na otrzymywanie takiej informacji mieliby oni nie w samych przepisach, ale np. w interpretacjach sądowych, które sprowadzały obowiązek sporządzania informacji podatkowej do poziomu kontraktu umownego. Istniejącego między brokerem a jego klientem...