Joe Biden uzbierał ponad 270 głosów elektorskich i świat odetchnął z ulgą. Nie było jednak oczekiwanej „niebieskiej fali", czyli zwycięstwa demokratów na wszystkich frontach. Tego najbardziej obawiali się inwestorzy w USA.
Prezydentura Bidena będzie miała „pod górkę", bo ewentualny sprzeciw Senatu i niewielka przewaga w Izbie Reprezentantów uniemożliwią wiele z zapowiadanych przez demokratów posunięć – najważniejsze to podniesienie podatków dla najzamożniejszych, regulacje sektora FAANG, zwiększenie liczby sędziów w Sądzie Najwyższym, 2 biliony dolarów przeznaczone na energię odnawialną itp.
Wygrana Bidena zapewne doprowadzi do tego, że wojna handlowa z Chinami będzie kontynuowana, ale będzie prowadzona w bardziej cywilizowany sposób. Dla Unii Europejskiej wygrana Bidena to duży pozytyw. Najpewniej Biden będzie chciał współpracować z Unią Europejską w hamowaniu zapędów Chin. Poza tym polityka USA stanie się bardziej przejrzysta i obliczalna, a dysputy handlowe nie będą prowadzone w drodze wojny handlowej.
Jeśli chodzi o stosunki USA–Polska, to przyjaźni, jaką obserwowaliśmy między rządem PiS i Trumpem, nie będzie. Zarówno Biden jak i demokraci są bardzo krytyczni w stosunku do działań w sferze praworządności i stosunku rządu do LGBT+. Nie znaczy to jednak, że Polsce taki wybór zaszkodzi. Trzeba pamiętać, że USA nie mają przyjaciół – mają tylko interesy i dlatego w stosunkach gospodarczo-militarnych nic się nie zmieni.
Wybory w USA przesłoniły to, że pandemia jesienią zaatakowała z furią. Kolejne kraje zaczęły wprowadzać lub zapowiadać lockdowny. W Polsce rząd wprowadził minilockdown i de facto zapowiedział, że może wprowadzić pełny lockdown („narodową kwarantannę"). W sposób oczywisty takie posunięcia zagrożą gospodarce, ale inwestorzy niespecjalnie się tym przejmowali.