Z informacji, które pojawiły się w mediach w ostatnich dniach, wynika, że nowa covidowa normalność zawiera sporo elementów czasów minionych. Idzie się więc przyzwyczaić.
Od lat trwają prace nad lekiem na chorobę Alzheimera. Informacje o badaniach są uważnie obserwowane przez lekarzy i rodziny chorych. Przykuwają też uwagę analityków i inwestorów wyspecjalizowanych w spółkach biotechnologicznych i farmaceutycznych. Wszelkie doniesienia o obiecujących rezultatach testów znajdują odbicie w wycenie akcji tych giełdowych spółek, które je prowadzą. Spadkami rynek reaguje na wiadomości, że lek jednak nie działa, i inne niekorzystne informacje.
W pierwszej dekadzie listopada okazało się, że uznawany za jeden z najbardziej obiecujących leków – Aducanumab – stworzony przez Biogen, który ma zwalczać przyczyny, a nie objawy choroby, ma dużą szansę dołączenia do długiej listy porażek badaczy. Nic jeszcze nie jest przesądzone, ale doradcy amerykańskiej Agencja Żywności i Leków (FDA) wyrazili wiele obaw dotyczących tego, co zostało im przez Biogen przedstawione, i interpretacji tych danych. W końcowym głosowaniu członkowie zostali zapytani, czy uzasadnione jest uznanie pojedynczego pozytywnego badania wraz z sugestywnymi wynikami z wczesnego etapu badania jako dowodu skuteczności Adukanumabu w leczeniu choroby Alzheimera. 10 z 11 członków komisji odpowiedziało „nie", a jeden nie był pewny.
Po tych informacjach akcje Biogenu spadły do 230 dolarów. Na początku miesiąca, tuż przed przesłuchaniem w komisji FDA i na fali nadziei, że tym razem się uda, kurs Biogenu wzrósł z ok. 250 do nawet 355 dolarów.
Aducanumab w przeszłości już mocno huśtał kursem akcji Biogenu. Gdy w marcu 2019 r. firma ogłosiła, że dwa duże badania nie przyniosły oczekiwanych rezultatów, kurs spadł z 330 do 215 dolarów. Gdy w październiku ub.r. Biogen poinformował, że wyniki jednego z dwóch badań były jednak pozytywne kurs poszybował z 220 dolarów do blisko 300 dolarów.