Nic dziwnego. Tak jak pisałem w jednym z poprzednich felietonów, zwycięstwo Joe Bidena znacząco zwiększy prawdopodobieństwo realizacji postulatów nowoczesnej teorii pieniądza (MMT), nawet jeśli wprost nikt tego nie przyzna.
Zgodnie z postulatami twórców MMT dążeniem rządu dysponującego własną walutą powinno być zapewnienie pełnego zatrudnienia. Taki cel od dawna przyświeca działalności amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Problem polega na tym, że od kryzysu finansowego z końca ubiegłej dekady realizowanie tego zadania przychodzi bankowi centralnemu z coraz większym trudem. Konieczność śmiałej reakcji na szok wywołany pandemią koronawirusa praktycznie pozbawiła Fed narzędzi aktywnego wpływu na aktywność w kolejnych latach. Stąd ucieczka w kierunku strategii średniego celu inflacyjnego.
Fed przez lata nie zdołał osiągnąć pożądanej dynamiki wzrostu cen, choć trzeba przyznać, że i tak radził sobie znacznie lepiej niż banki centralne z Europy i Japonii. W warunkach marnej demografii i bez zmiany podejścia w pozostałych sferach polityki gospodarczej strategia, która zakłada brak podwyżek stóp, nawet gdy inflacja rośnie wyraźnie ponad poziom 2 proc. (bo wcześniej była niższa), jest z góry skazana na niepowodzenie. Wyższej dynamiki cen w takich warunkach najpewniej po prostu nie udałoby się osiągnąć.
Tu jednak wkraczamy na pole potencjalnych efektów (znacznie) aktywniejszej polityki fiskalnej. Przy czym, co ważne, nie chodzi tu o takie niuanse, jak np. mocniej wspierające wzrost, uproszczone i obniżone podatki, zwiększone wydatki państwa (np. socjalne) czy ochrona młodych branż przemysłu. Mówimy o całkowicie nowej doktrynie łamiącej wiele z dotychczasowych reguł, przekraczającej „czerwone linie" i nakazującej zapomnieć niemal o wszystkim, co dotąd uznawano za standard w dziedzinie ekonomii.
W założeniach MMT rząd może dążyć do osiągnięcia celów gospodarczych (pełnego zatrudnienia), pozwalając sobie na nieograniczoną kreację pieniądza. Może wydawać tyle, ile chce, i nie musi kierować się zasadą znajdowania środków na realizację pomysłów przed ich wprowadzeniem w życie. Finansowaniem zajmuje się w tym podejściu bank centralny, który współpracując z rządem, drukuje odpowiednią ilość środków na sfinansowanie rządowych postulatów.