Mocno pomagały bykom informacje o szczepionkach. Najpierw Pfizer, a potem Moderna poinformowały, że mają szczepionkę, która ma ponad 90-proc. skuteczność. Prezes Pfizera wiedział, co robi, sprzedając akcje w dniu komunikatu spółki (zapowiedział to w sierpniu, ale komunikat zarząd wydał w sam czas...), bo konkurencja rosła każdego dnia. Kolejna była szczepionka AstraZeneki.
Pamiętać trzeba, że na razie pandemia szaleje, kolejne państwa (Holandia, Niemcy) ogłaszają lockdowny lub zapowiadają, że mogą je ogłosić. Również w Polsce wprowadzono ograniczenia, które uderzą mocno w sektor turystyki i gastronomii oraz zmniejszą oczekiwania odnośnie do wzrostu PKB.
Wydawało się, że nikt już chyba (niesłusznie) pandemią się nie przejmuje. Nawet słowa Christine Lagarde, szefowej EBC, która powiedziała, że szczepionki na tym etapie nie są game changerem, pozwalającym zmienić prognozy (ponure), nie zaszkodziła obozowi byków. Wtórował jej Jerome Powell, szef Fedu, mówiąc o bardzo trudnej zimie w USA.
W Stanach Kongres szedł w kierunku popieranego przez obie partie pakietu pomocy, który Joe Biden nazywał „zaliczką". W istocie to może być zaliczka, bo chodzi o nieco więcej niż 0,9 bln USD, a przecież demokraci mówili o 2,2 bln i nawet republikanie przed wyborami oferowali więcej niż 1 bln USD. Analitycy ostrzegają jednak, że zbliżające się szczepienia i być może nieodległy szczyt pandemii ostudzą chęci do zwiększania pakietu.
Niespecjalnie to obozowi byków szkodziło. Tak samo jak niewiele szkodziły rozmowy w sprawie umowy Unia Europejska–Wielka Brytania. Piszę to w czasie, kiedy znowu wyznaczono „ostateczny" termin. Uważam, że umowa zostanie zawarta, co na chwilę pomoże posiadaczom akcji.