W styczniu FOMO rządziło Wall Street

Nie można wykluczyć, że podczas transformacji OFE sygnał dany przez PPK doprowadzi do tego, że Polacy wybiorą ZUS, a nie IKE

Publikacja: 29.01.2021 05:00

Piotr Kuczyński, analityk

Piotr Kuczyński, analityk

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

W skali globalnej najważniejsze na początku roku (nie tylko dla rynków finansowych), oprócz pandemii, było oczywiście to, co wydarzyło się w USA. W wyniku dodatkowego głosowania 5 stycznia okazało się, że oba miejsca z Georgii w Senacie nieoczekiwanie wygrali demokraci, dzięki czemu będą rządzili nie tylko w Izbie Reprezentantów, ale i w Senacie. W Senacie stosunek głosów będzie 50:50, ale głos decydujący będzie miała wiceprezydent USA. Problemem jest jednak to, że filibuster (obstrukcja parlamentarna; długa dyskusja, którą przerwać można, mając 60 proc. głosów) powoduje, że w wielu kwestiach przewaga tego jednego głosu może nie wystarczyć.

Po wyborach prezydenckich i do Kongresu 3 listopada cieszono się, że Kongres będzie podzielony, a po tej dogrywce inwestorzy... też się cieszyli tym, że władza będzie w jednych rękach. Taki to jest dziwaczny rynek. W kąt poszły obawy o to, że pełna władza demokratów oznacza wyższe podatki i rozbicie spółek z sektora FAANG, bardziej liczyło się to, że Kongres i prezydent Biden zasilą gospodarkę kolejnymi zastrzykami gotówki.

Wszystko było już na dobrej drodze, ale okazało się, że USA pod rządami Trumpa to jest państwo z dykty. Mimo że zapowiadany był zjazd zwolenników Trumpa 6 stycznia, kiedy to Kongres zatwierdzał wybór prezydenta, w Waszyngtonie nie zapewniono właściwej ochrony Kapitolu, co było zaniedbaniem wręcz karygodnym i co zaowocowało scenami, które czasem można zobaczyć w krajach Trzeciego Świata.

Oczywistym było, że w końcu siły porządkowe zaprowadzą porządek, a indeksy zyskają i ustanowią nowe rekordy. I tak też się stało. W kolejnym dniu wstrząśnięci kongresmeni zrezygnowali z części swoich sprzeciwów i już bez przeszkód tandem Joe Biden–Kamala Harris zostali uznani za prezydenta i wiceprezydenta USA. Pozostawało już tylko zaprzysiężenie 20 stycznia. Okazało się, że siły porządkowe tak wystraszyły protestujący, że ta uroczystość przebiegła co prawda inaczej, ale za to bez zakłóceń.

Prezydent Biden natychmiast przedstawił plan pomocy gospodarce o wartości 1,9 biliona dolarów. Obejmował między innymi dotację w wysokości 2000 USD dla Amerykanina zarabiającego mniej niż 75 tys. USD rocznie, wstrzymanie przejęć domów i przesunięcie spłat kredytów studenckich i wiele innych posunięć. Czołowi demokraci mówią jednak, że pakietu pomocy nie należy się spodziewać przed połową marca, a republikanie chcą znacznego jego okrojenia.

Czy to przesunięcie pakietu pomocy, szalejąca pandemia i problemy z organizacja szczepień zaszkodziły Wall Street? Jak na razie nie zaszkodziły. Na Wall Street rządzi FOMO (Fear Of Missing Out), czyli lęk przed tym, że przegapi się coś istotnego i to tak, że będzie się tego bardzo żałowało.

Od wielu lat, co pewien czas, przypominam bowiem, że Wall Street uczona jest zasady „kupuj spadki". Ostatnio korzyść z tej zasady w największym wymiarze widać było na wiosnę 2020 r., ale i potem (wrzesień i październik 2020). Ta zasada działa niezawodnie. Największe banki inwestycyjne mówią: korekta by się bardzo przydała. I dodają: trzeba ją wykorzystać do kupowania akcji... Poza tym za niedźwiedzia uważany jest ten, kto ma „tylko" 75 proc. akcji w całym portfelu... Obłęd? Tak, ale na razie ta strategia działa.

W końcu stycznia widać było jednak na niektórych rynkach niepokój, bo umocnił się dolar i mocno spadły rentowności obligacji – sygnały ucieczki do bezpiecznej przystani. Dużo słabiej w porównaniu z Wall Street zachowywały się giełdy europejskie, gdzie indeksy traciły lub zanurzyły się w kanale trendu bocznego.

Tracił również WIG20, który był zdecydowanie bardzo słabym indeksem. Faktem jest, że duża część spadków indeks zawdzięcza przecenie akcji Allegro i CD Projektu, ale i bez nich rynek był słaby, co może dziwić, skoro wiadomo, że na rynki rozwijające się trafia tsunami kapitałów. Zakładam, że w końcu i na naszą giełdę trafią. Zagrożeniem może być jednak sygnał płynący z programu PPK.

Z programu wypisało się bowiem trzy czwarte potencjalnych klientów. Nie można więc wykluczyć, że podczas transformacji OFE sygnał dany przez PPK doprowadzi do tego, że Polacy wybiorą ZUS, a nie IKE. Jeśli dużo akcji przejdzie z OFE do Funduszu Rezerwy Demograficznej (bo zapisuje się ich wartość w ZUS, ale fizycznie akcje idą do FRD), to będą tworzyły nawis akcji gotowych do sprzedaży wtedy, kiedy budżet będzie miał problemy. Zakładam, że akcje sprzedawane by były w pakietówkach, ale czynnik psychologiczny tego nawisu byłby nie do przecenienia.

Jeśli zapomnieć o tym czynniku, to trzeba wyraźnie powiedzieć, że tylko czarny łabędź (jak każdy czarny łabędź jest nieprzewidywalny, więc ja tylko to widzę), taki jak bardziej śmiertelna i odporna na szczepionkę odmiana wirusa SARS-CoV-2, stoi na drodze hossie na GPW. Oczywiście nie znaczy to, że zacznie się ona już teraz. Najlepiej by było, żeby poprzedziła ją korekta na Wall Street.

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie