Rajd św. Mikołaja, czyli kończąca rok zwyżka indeksów na Wall Street, dał – jak to często się zdarza – pozytywny dla posiadaczy akcji wynik. Ten okres jest różnie definiowany, ale klasyczna definicja mówi, że jest to ostatni tydzień roku i dwie pierwsze sesje w styczniu. Indeksy wzrosły, ale potem pojawiły się schody.
Problemem stało się to, co teoretycznie problemem być nie powinno, czyli publikacja protokołu z ostatniego posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku. Wynikało z niego, że podwyżka stóp może nastąpić już w marcu, bo coraz większa liczba członków FOMC wyraża zaniepokojenie rosnącą inflacją, jednocześnie twierdząc, że rynek pracy jest w doskonałej formie. Na domiar złego pojawiły się głosy o konieczności zmniejszania bilansu Fed, czyli działania odwrotnego do luzowania ilościowego, co byłoby dodatkowym zaostrzeniem polityki monetarnej.
Indeksy zareagowały na tę publikację gwałtownym spadkiem. Szczególnie mocno traciły wielkie nazwy z Nasdaq, przez co ten indeks stracił tego dnia 3,7 proc. Znowu, podobnie jak w marcu 2021 r., pojawiła się tendencja do przesiadania się z akcji sektora „growth" na „value". Tym razem miała ta tendencja większą podbudowę fundamentalną, bo rok temu daleko było do podwyżek stóp, a teraz jest do nich bardzo blisko. Coraz większa liczba analityków mówi, że będzie ich nie trzy, a cztery i cykl podwyżek rozpocznie się już w marcu.
Przecenę na chwilę zakończyło czekanie na wystąpienie Jerome'a Powella, szefa Fedu, przed komisja Senatu, gdzie szukał on zatwierdzenia swojej kandydatury (został desygnowany przez prezydenta Joe Bidena) na drugą kadencję. W przeddzień tego wystąpienia Nasdaq tracił podczas sesji 2,7 proc., a zakończył dzień na niewielkim plusie. Nie tylko czekanie na Powella pozwoliło na tak gigantyczny zwrot. Po prostu Nasdaq stracił od szczytu wszech czasów (intra day) podczas tej sesji nieco ponad dziesięć procent, co jest w USA definiowane jako standardowa korekta. To oczywiście musiało zachęcić do kupna akcji.
Następnego dnia wystąpienie Powella w Senacie doprowadziło do określenie go mianem „Złotowłosej w garniturze". „Złotowłosa" pochodzi z bajki „Opowieść o trzech niedźwiadkach", gdzie bohaterka z trzech potraw wybiera tę o najbardziej umiarkowanej temperaturze. Stąd często spotykane określenie „Goldilocks economy", czyli „gospodarka Złotowłosej" – doskonale zbalansowana, dobra dla rynku akcji i dla rynku pracy.