Dane wskazują, że sektory lądowej i morskiej energetyki wiatrowej do 2040 r. mogą zagwarantować niemal 200 tys. nowych miejsc pracy oraz ponad 450 mld zł wartości dodanej dla polskiej gospodarki. Branża jednak apeluje już nie tylko o zmniejszenie dystansu lokowania farm wiatrowych od najbliższych zabudowań, ale także o przyspieszenie procesu uzyskiwania decyzji.
Wzmocnić łańcuch dostaw
Środowisko chce m.in. ułatwień pod kątem łańcucha dostaw w energetyce wiatrowej. Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej powołało Fundację Wind Industry Hub. Ma ona współpracować z dostawcami komponentów, portów, osprzętowania i okablowania. – Niektóre inwestycje w Polsce były realizowane bez rozpoznania rynku dostawców. W Polsce brakuje dobrego rozpoznania rynku usług, a ten jest specyficzny dla każdego kraju – podkreśla Maciej Stryjecki, członek rady programowej WIH.
wynosi łączna moc w wiatrakach na lądzie na koniec 2023 r. Potencjał jest kilka razy większy i sięga nawet 18 GW do 2030 r.
PSEW podkreśla, że nie utrzymamy zachęt do rozwoju branż pracujących na rzecz farm wiatrowych, jeśli nie będzie pewności, że rynek będzie się rozwijał bez konieczności ułatwień lokowania farm wiatrowych na lądzie. – Obecnie moc zainstalowana w polskim wietrze to ok. 9,63 GW, ale potencjał jest kilka razy większy i sięga nawet 18 GW do 2030 r., a morska energetyka wiatrowa to ok. 8,6 GW. To już się dzieje, ale potrzebujemy skrócenia procesu uzyskiwania pozwoleń z pięciu–siedmiu lat do trzech–czterech – mówi Janusz Gajowiecki, prezes PSEW. Branża czeka na dalszą liberalizację ustawy odległościowej z dystansu 700 do 500 m. – W większości krajów europejskich 500 m jest przyjętą od lat i zaakceptowaną społecznie odległością od zabudowań, która pozwala na dynamiczny rozwój inwestycji w OZE – tłumaczy nam Onde, jedna z firm budowlanych.