Atom we współpracy z Koreą da nam prąd w 2035 roku

PGE oraz ZE PAK powołują po naszej stronie jedną spółkę, która będzie prowadzić dalsze rozmowy z Koreańczykami – mówi „Parkietowi” Jacek Sasin, wicepremier, minister aktywów państwowych.

Publikacja: 12.04.2023 21:00

Atom we współpracy z Koreą da nam prąd w 2035 roku

Foto: Fot. Gabriel Piętka/mpr

Kwestie związane z budową energetyki jądrowej w Polsce nabrały w ostatnim czasie sporego przyspieszenia. Na ile stanowczo wchodzimy w atom?

Bardzo stanowczo. Wybuch wojny w Ukrainie, a także związany z tym kryzys energetyczny o skali, z jaką do tej pory nie mieliśmy do czynienia, uświadomiły chyba wszystkim, jak ważne jest coś, o czym nasz rząd oraz moje środowisko polityczne mówi od lat. Mam tu na myśli bezpieczeństwo energetyczne. Wydarzenia związane z wojną oraz kryzysem namacalnie pokazały wszystkim, że bezpieczeństwo energetyczne to podstawa funkcjonowania państwa. Zdaje się, że zaczęli to również dostrzegać unijni liderzy, którzy jeszcze niedawno na potęgę uzależniali swoje kraje od surowców energetycznych z Rosji, a teraz otwarcie przyznają, że Polska, która przed tym ostrzegała, miała rację. My o ryzyku uzależniania energetyki od Rosji wiedzieliśmy od dawna. W ostatnich miesiącach upewniamy się natomiast, że energetyka, czyli bezpieczeństwo kraju, bezwzględnie musi się opierać na twardych i stabilnych podstawach. Niech to będzie odpowiedź na wątpliwości co do tego, na ile poważnie mówimy o budowie energetyki jądrowej.

Atom to kierunek, w którym będziemy zmierzać?

Jeśli rozmawiamy o stabilności energetyki, dla nikogo nie jest tajemnicą, że w Polsce jej podstawą jest obecnie węgiel. Równocześnie wiemy jednak, że przed nami ogromny, skomplikowany i niezwykle kosztowny proces transformacji naszej elektroenergetyki. Jest jasne, że jednym z jej znaczących filarów będzie energetyka odnawialna. Wbrew temu, co zarzucają nam czasem nasi oponenci, nie zaniedbujemy tego segmentu i intensywnie w niego inwestujemy. Polska w pełni wywiązuje się tu ze zobowiązań europejskich. Można się też spodziewać, że niebawem ten proces znacząco przyspieszy. Temu służy m.in. realizowany w moim resorcie proces wydzielenia aktywów węglowych ze spółek energetycznych i powołania do życia Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego, co lada moment stanie się faktem.

Musimy mieć jednak świadomość, że w polskich warunkach energetyka odnawialna nie zagwarantuje nam twardych podstaw i stabilności, o której mówię. W tym kontekście spoglądamy więc w kierunku atomu, jako tego źródła energii, które z jednej strony daje twarde i stabilne podstawy, a z drugiej jest czyste i po uruchomieniu umożliwi nam bezpieczne odchodzenie od węgla.

Ile więc będziemy mieć w Polsce elektrowni jądrowych?

PEP2040, czyli „Polityka energetyczna Polski do roku 2040”, która jest dokumentem strategicznym w tym zakresie, a rząd jest właśnie na ostatniej prostej w dopinaniu zmian w tym dokumencie, przewiduje, że do 2040 roku będziemy mieć trzy wielkoskalowe elektrownie jądrowe. Dwie rządowe oraz jedną prywatną. Pierwsza rządowa powstanie w oparciu o amerykańską technologię na Pomorzu, a lokalizacja drugiej zostanie wyznaczona wkrótce. Komercyjną podległa mi Polska Grupa Energetyczna oraz prywatny ZE PAK wybudują w partnerstwie z Koreańczykami w Pątnowie. To projekt uzupełniający w stosunku do rządowego. Równolegle największe polskie spółki, takie jak np. Orlen czy KGHM, planują też inwestycje w tzw. SMR-y, czyli technologię małych reaktorów jądrowych, które dodatkowo uzupełnią nasz miks energetyczny. Reasumując, w uaktualnionym PEP2040 przewidujemy, że w 2040 roku ok. 73 proc. energii elektrycznej w Polsce będzie pochodzić z atomu oraz źródeł odnawialnych.

Elektrownia atomowa w Pątnowie to jest już pewne?

Precyzyjna lokalizacja nie została oczywiście jeszcze wyznaczona, więc nie wiem, czy dokładnie w samym Pątnowie, czy też gdzieś w jego sąsiedztwie. Ale tak. Na ten moment wszystko wskazuje na to, że budowa elektrowni jądrowej na tamtym terenie jest praktycznie przesądzona i mam nadzieję, że nic jej nie przeszkodzi. Na pewno można powiedzieć, że projekt budowy elektrowni jądrowej przez nasze PGE oraz ZE PAK w partnerstwie z koreańskim KHNP idzie bardzo dynamicznie. Sama strona koreańska, która znana jest przecież ze swej sprawności, jest zaskoczona tym tempem. Na koniec października zeszłego roku podpisany został list intencyjny, a dla inwestycji jest już przygotowany tzw. raport możliwości, który wstępnie potwierdza, że lokalizacja elektrowni atomowej w Pątnowie jak najbardziej jest możliwa. Oczywiście, to wymaga jeszcze dalszych badań, analiz i przygotowań, ale dziś wygląda na to, że lokalizacja w Pątnowie jest do wykorzystania i może tam powstać elektrownia jądrowa.

Wybór jednej technologii nie byłby korzystniejszy?

Kluczowe jest nasze bezpieczeństwo, a z tej perspektywy dwa typy reaktorów stanowią realną dywersyfikację – technologii, dostawcy, dostaw paliwa itd. Korzyści dla gospodarki nadal będą ogromne, być może nawet większe.

Kiedy z elektrowni jądrowej w Pątnowie może popłynąć pierwszy prąd?

Budowa elektrowni jądrowej, a przede wszystkim przygotowania do niej to oczywiście niezwykle skomplikowany, czasochłonny, a także kosztowny proces. Czasu też nie jest dużo. Bardzo wstępnie mówimy, że pierwszy prąd mógłby stamtąd popłynąć już w 2035 roku. To bardzo ambitne założenie, ale patrząc na to, jak sprawnie ten projekt idzie, myślę, że przy odpowiedniej mobilizacji jest w miarę realistyczne i osiągalne.

O jakich kosztach mówimy?

Wszyscy wiemy, że inwestycje w energetykę jądrową to ogromne pieniądze, ale dla wszystkich chyba jest również jasne, że na bezpieczeństwie nie możemy oszczędzać. Bardzo wstępnie i na dużym poziomie ogólności, bo na podawanie bliższych kwot jest zdecydowanie za wcześnie – na szczegółowe kosztorysy przyjdzie jeszcze czas w odpowiednim momencie – możemy chyba założyć, że mówimy o kosztach rzędu od kilkudziesięciu do ok. 100 mld zł. Tyle mniej więcej kosztują elektrownie jądrowe. Warto jednak zwrócić uwagę, że realizacja takiej inwestycji to również ogromne korzyści dla całej gospodarki. Nie tylko w postaci zleceń dla polskich firm czy pracowników, ale też szansy na rozwój, skok cywilizacyjny czy też transfer technologii.

Analizy wskazują, że budowa elektrowni jądrowej to podniesienie polskiego PKB o ponad 1 proc. do 2043 roku i ok. 40 tys. nowych miejsc pracy przez 50 lat. Wiemy też, że nawet do ok. 70 proc. inwestycji przy kolejnych blokach zrealizować mogą polskie firmy. Powinniśmy również pamiętać, że elektrownie jądrowe generują dla gospodarki o ponad 30 proc. większą wartość niż elektrownie węglowe i ponad 280 proc. niż elektrownie gazowe o takiej samej mocy. Poza dyskusją jest więc – to kosztowny, ale opłacalny projekt.

Na jakim etapie są rozmowy ze stroną koreańską?

Jak wiadomo, w listopadzie zeszłego roku między PGE, ZE PAK a stroną koreańską został podpisany list intencyjny. Inwestycja jest prywatna, ale ma wsparcie i błogosławieństwo zarówno ze strony naszego, jak i koreańskiego rządu. Rozmawiałem o tym z partnerami koreańskimi nie tylko podczas wizyty w Seulu, ale także przy okazji tegorocznego światowego szczytu ekonomicznego w Davos. Strona koreańska nie tylko zapewnia, że dla niej ta inwestycja jest niezwykle ważna i traktuje ją priorytetowo, ale deklaruje też dla niej pełne wsparcie. W Polsce nie ma obecnie alternatywy dla rozwoju energetyki jądrowej jako stabilnego źródła energii. Energetyka wiatrowa czy fotowoltaika, chociaż ich rozwój jest bardzo ważny i pożądany, nie zapewnią nam tak stabilnych dostaw energii. Myślę, iż warto też podkreślić, że aż 86,4 proc. Polaków popiera budowę elektrowni jądrowej. To też nie pozostaje bez znaczenia. A jeśli pyta pan, na jakim etapie są rozmowy, mogę powiedzieć, że naprawdę są mocno zaawansowane. Nie przez przypadek PGE oraz ZE PAK powołują po naszej stronie jedną spółkę, która będzie prowadzić dalsze rozmowy z Koreańczykami. Chodzi o dodatkowe usprawnienie i przyspieszenie tego procesu, by móc przechodzić do kolejnych etapów.

Rozmowy dotyczą też zaangażowania kapitałowego oraz kwestii finansowych?

Z oczywistych względów nie mogę tu oczywiście mówić o żadnych szczegółach, ale nie jest żadną tajemnicą, że rozmawiamy również o tym.

Ostateczny udział finansowy czy właścicielski między stroną polską, którą rozumiemy tu jako wspólny podmiot PGE oraz ZE PAK, a stroną koreańską pozostaje oczywiście do ustalenia. Z naszej strony sztywne założenie jest jednak takie, by strona polska miała w tej elektrowni pakiet większościowy, czyli 51 proc. Z drugiej strony przy tej skali inwestycji i koniecznych nakładów zależy nam oczywiście, by kapitał koreański był w tę inwestycję zaangażowany w możliwie jak największym stopniu.

Negocjujemy więc, by ten wkład strony koreańskiej był jak najwyższy, ale kapitałowo nie większościowy. Ze strony naszych partnerów nie budzi to oporu, spotykamy się ze zrozumieniem. Mamy też zapewnienie, że w razie potrzeby koreańskie instytucje finansowe są gotowe uruchomić również różnego rodzaju instrumenty finansowanie. To dla nas bardzo cenne.

Kiedy można się spodziewać szczegółów?

Przed nami ogłoszenie tych związanych działaniami po naszej stronie. Tak jak mówiłem – dynamika jest tu duża i myślę, że to widać. Zaczynaliśmy ten projekt niespełna pół roku temu, a jesteśmy już w tym miejscu. Przed nami oczywiście mnóstwo pracy: dopięcie i przeprowadzenie niezbędnych formalności, analiz i badań, kwestii finansowych, przygotowanie lokalizacji i samego projektu, a także jego realizacja. Jesteśmy jednak w stałym kontakcie ze stroną koreańską i jest to dobry kontakt. Trwają też negocjacje w sprawie porozumienia międzyrządowego, które uszczegółowi zakres współpracy między Koreą i Polską przy realizacji tego projektu. Zakładamy też, że powstanie wspólny komitet sterujący, który będzie monitorować postęp prac. Na pewno mogę powiedzieć, że przy realizacji tego projektu jesteśmy zdeterminowani, bo stawką jest nasze bezpieczeństwo na wiele kolejnych dekad. Myślę też, że ten rząd i moja formacja nie raz już pokazała skuteczność i sprawność. Mam więc nadzieję, że sprawy związane z budową energetyki jądrowej w Polsce już wkrótce będą na to kolejnym dowodem. My to naprawdę robimy, a nie jak nasi poprzednicy – tylko mówimy.

CV

Jacek Sasin jest absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego. Tytuł magistra uzyskał na Wydziale Historycznym UW. Ukończył także studia podyplomowe z zarządzania administracją publiczną w Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Zarządzania im. L. Koźmińskiego w Warszawie. 9 stycznia 2018 r. został powołany na stanowiska sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz przewodniczącego Stałego Komitetu Rady Ministrów, a następnie sekretarza Rady Ministrów. Z kolei 4 czerwca 2019 r. został powołany na urząd wiceprezesa Rady Ministrów. W wyborach parlamentarnych uzyskał mandat posła na Sejm IX kadencji. W tym samym roku, 15 listopada, został powołany na urząd wiceprezesa Rady Ministrów i ministra aktywów państwowych.

Energetyka
Elektroenergetyka zieleni się na giełdzie po doniesieniach o wydzieleniu węgla
Energetyka
Sonel podzieli się rekordowym zyskiem. Rekomendacja dywidendy
Energetyka
Prace nad wydzieleniem węgla startują od nowa
Energetyka
Onde zachowa część projektów OZE dla siebie
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Energetyka
Redukcje mocy w OZE wyzwaniem dla Grenevii
Energetyka
Wiatraki przywiały pierwsze zyski Grenevii. Firma szuka partnerów do nowego projektu