Dwa lata temu podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy prezes Marek Dietl opowiadał w Parkiet TV, że GPW pracuje nad wykorzystaniem technologii blockchain w obrocie giełdowym. W poniedziałek zaprezentowano pierwsze rozwiązanie z tego obszaru – przeznaczoną dla producentów gier platformę crowdfundingową Raisemana, której dostawcą jest firma kontrolowana przez dwa podmioty z NewConnect – INC oraz Code addict.
Tokenizacja gier
Raisemana to platforma, za pomocą której spółki czy studia gamingowe mogą pozyskać finansowanie na konkretną grę lub inne dobra cyfrowe. W zamian za finansowanie wspierający otrzyma określony udział w przychodach netto z danej gry przez określony czas. Platforma odróżnia się od crowdfundingu udziałowego tym, że umożliwia inwestowanie nie w udziały czy akcje spółki, ale w procent przychodów netto z danego projektu w określonym czasie – czytamy w opisie platformy.
Inwestorzy nie będą nabywać papierów wartościowych, tylko tokeny, będące cyfrową reprezentacją umowy pomiędzy wspierającym i producentem gry. Proces tokenizacji bazuje całkowicie na technologii łańcucha bloków, co oznacza, że wszelkie warunki emisji i transferu wartości będą zaprogramowane w tzw. smart kontraktach, czyli skryptach, które automatycznie wykonują zakodowane w nich polecenia. – Dzięki blockchainowi wszystkie transakcje tokenami są rejestrowane, a ich przepływ jest transparentny i bezpieczny – mówił Dietl.
Fan, czyli inwestor
Nowa platforma jest pomyślana dla firm gamingowych na bardzo wczesnym etapie rozwoju. Dzięki niej deweloperzy otrzymają dostęp do rynku kapitałowego, a fani gier możliwość wsparcia wyczekiwanych tytułów. – Jest to nie tylko platforma crowdfundingowa, ale coś w rodzaju wehikułu marketingowego. Otwieramy się na nową klasę inwestorów, którzy są jednocześnie zaangażowanymi użytkownikami danego produktu i mają motywację, by wspierać go finansowo i przez aktywność w mediach społecznościowych – tłumaczył prezes GPW.
Podkreślał, że dostęp do platformy będzie miał każdy, kto posiada smartfon. Do nabywania tokenów nie będzie potrzebny rachunek maklerski. „Wsparcie konkretnego projektu w zamian za udział w przychodach pozwala inwestorowi wpłacić środki dedykowane projektowi, który mu się podoba i w który wierzy, bez konieczności brania na siebie ryzyka działalności całej spółki" – czytamy w opisie produktu. To trochę tak, jakby zamiast akcji Tesli nabywać udział w przychodach z jednego modelu produkowanych przez Elona Muska samochodów, rezygnując z innych praw, które przysługują akcjonariuszom.