Agresja Rosji na Ukrainę i związane z tym reperkusje mają duży wpływ na kondycję giełdowych spółek z branży chemicznej. Niektóre z nich w sposób ogólny wskazały, jakie nowe zagrożenia pojawiły się w ich otoczeniu. Tak uczyniły m.in. Azoty. Spółka na pierwszym miejscu wymienia możliwe zakłócenia w dostawach gazu, a na drugim ryzyko dotyczące ceny i dostępności surowców strategicznych, zwłaszcza propylenu i soli potasowej. Nie wiadomo jednak, jakie skutki dla grupy może mieć całkowite wstrzymanie wymiany handlowej z Ukrainą, Rosją i Białorusią oraz jakie tam dotychczas uzyskiwano wyniki. Spółka w tej sprawie nie udzieliła nam żadnych odpowiedzi.
Drożeją nawozy
Analitycy uważają, że wpływ sytuacji na Wschodzie na kondycję giełdowych spółek z branży chemicznej nie jest jednoznaczny. – Z jednej strony powoduje wzrost ich kosztów w konsekwencji drożejących surowców, a z drugiej zmniejsza konkurencję tamtejszych producentów – mówi Jakub Szkopek, analityk Erste Securities Polska. Widać to zwłaszcza na przykładzie Azotów i biznesu nawozowego. Rosja jest czwartym co do wielkości globalnym producentem nawozów saletrzanych (50 mln ton rocznie, co daje 13 proc. światowej produkcji) i jednym z liderów produkcji soli potasowej (ma około 30-proc. udział na świecie). Ponadto eksportuje do Polski około 0,5 mln ton nawozów rocznie. To około jednej czwartej całego naszego importu nawozów saletrzanych i około 6 proc. krajowego zużycia. W tej sytuacji wstrzymanie wymiany handlowej Europy z Rosją spowoduje zmniejszenie konkurencji, co jest pozytywną informacją dla Azotów.
– Skutkiem wojny w Ukrainie są też duże wzrosty cen gazu. To spowodowało, że w marcu marżowość sprzedaży nawozów w Azotach zaczęła spadać – twierdzi Szkopek. Jednocześnie dodaje, że koncern w związku z tym zaczął podnosić ceny swoich produktów. Mimo to nie powinno dojść do spadku popytu na nawozy, gdyż i rolnicy zaczynają uzyskiwać coraz wyższe ceny za płody rolne. Według analityka Erste, biorąc pod uwagę wszystkie te czynniki, Azoty na obecnie zachodzących na rynku zmianach powinny co do zasady zyskać.
Podobne opinie wyrażają inni. – Jednym z zagrożeń dla Azotów jest w tym roku przerwanie lub ograniczenie przesyłu gazu do naszego kraju, będące następstwem nałożenia sankcji na import lub zablokowania eksportu tego surowca ze strony Rosji. To zapewne wiązałoby się z koniecznością racjonowania dostaw dla odbiorców przemysłowych, w tym dla producentów nawozów – mówi Krzysztof Kozieł, analityk BM Pekao. Jego zdaniem to ryzyko na tę chwilę jest niewielkie, a w przyszłym roku powinno zostać całkowicie zniwelowane, zwłaszcza jeśli zostaną zrealizowane w Polsce wszystkie projekty dywersyfikacyjne i być może uda się całkowicie uniezależnić od rosyjskiego gazu.
Obecnie negatywny wpływ na wynik Azotów teoretycznie mogą mieć wysokie ceny gazu. – Wprawdzie koncern podniósł ostatnio ceny nawozów, ale nie jest pewne, czy w związku z tym nie spadnie na nie popyt. To, że mocno zdrożała też pszenica i teoretycznie rolnicy mają środki na ponoszenie wyższych kosztów, nie oznacza jeszcze akceptacji cen przez wszystkie grupy odbiorców – twierdzi Kozieł. Mimo to uważa, że dziś – przy braku ograniczeń w dostawach gazu i zakładając kontynuację współpracy z PGNiG na wcześniejszych warunkach, także w zakresie kosztów zakupu tego surowca – Azoty mają duże szanse na istotną poprawę wyników w I kwartale.