W ostatnich tygodniach notowania producentów nawozów rosły jak na drożdżach. Akcje Grupy Azoty, drugiego pod względem wielkości producenta nawozów mineralnych w Unii Europejskiej, w ciągu miesiąca zyskały 9 proc. W piątek na giełdzie płacono za nie maksymalnie 76,5 zł. Cena walorów największego konkurenta polskiej spółki – norweskiej Yary – wyraźnie rosła już od początku września. Od tego czasu akcje podrożały o 17 proc. – Obserwujemy odbicie cen nawozów na świecie w ślad za wyższymi cenami węgla, co jest znakomitą informacją dla globalnych producentów nawozów – podkreśla Michał Kozak, analityk Trigon DM.
Zmiany w cennikach
Euforię na rynku nawozów rozpoczęły Chiny, które z czarnego paliwa pozyskują nie tylko energię, ale i sporą część nawozów, wykorzystując do tego technologię zgazowania węgla. Podwyżki cen węgla pociągnęły więc za sobą wzrost cen mocznika najpierw w Chinach, a potem w kolejnych rejonach świata. – Te podwyżki przyjdą też na polski rynek. Już w III kwartale obserwowaliśmy lekki wzrost cen nawozów, choć zazwyczaj w tym posezonowym okresie mieliśmy do czynienia ze spadkami. Optymistycznie zapowiadają się też kolejne kwartały. Szacuję, że IV kwartale tego roku i I kwartale 2018 r. będą lepsze niż przed rokiem – przewiduje Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ.
Optymizm ten studzi jednak Tomasz Kasowicz, analityk DM PKO BP. – Choć ceny nawozów na światowych rynkach wyraźnie odbiły, to w III kwartale efekt ten był częściowy. Ogólnie III kwartał dla krajowych producentów nawozów był raczej słaby, ale w IV kwartale faktycznie ceny zostały podniesione. Nie przypuszczam jednak, by sytuacja na krajowym rynku nawozów zmieniła się diametralnie – podkreśla Kasowicz.
Zwraca uwagę, że dla europejskich producentów kluczowym surowcem jest gaz i to jego ceny decydują o rentowności biznesu takich firm, jak Grupa Azoty. – Musimy pamiętać o drugiej stronie medalu, a więc o kosztach. Nawet jeśli wzrosną ceny nawozów, to w przyszłym roku producenci będą musieli zmierzyć się z wyższymi cenami gazu. Nie wiadomo też, jak ukształtuje się popyt na nawozy, bo to zależne będzie m.in. od stanu gleb czy dopłat dla rolników. Wzrost cen nawozów uaktywnił ponadto konkurencję i z tym polskie spółki też muszą się liczyć – wylicza Kasowicz.