Związkowcy sprzeciwiają się wydzielaniu jakiegokolwiek obszaru ze struktury puławskiej grupy, domagają się przestrzegania umowy konsolidacyjnej oraz odwołania wiceprezesa zarządu Krzysztofa Homendy. W puławskiej spółce trwa właśnie referendum strajkowe w tej sprawie. Na pierwszy ogień poszedł budynek dyrekcji naczelnej. Za strajkiem opowiedziało się niemal 92 proc. głosujących pracowników, przy frekwencji sięgającej około 50 proc. – To bardzo dobry wynik, zważywszy, że trwa sezon urlopowy. Systematycznie robimy głosowania w kolejnych okręgach m.in. w administracji i w działach produkcyjnych. Z uwagi na nieprawdziwe informacje płynące z zarządu spółki pracownicy mają wiele pytań. Dlatego referendum przedłuża się i potrwa jeszcze co najmniej miesiąc – tłumaczy Sławomir Wręga, szef Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego w puławskich zakładach.

Alarmuje, że zarząd próbuje zastraszać związkowców. – Mamy informacje o planach zwolnień dyscyplinarnych działaczy związkowych. Osobiście dostałem też przedsądowe wezwanie do zaprzestania naruszania dobrego imienia spółki. To napędza psychozę strachu – twierdzi Wręga.

O zastraszaniu, ale przez komitet strajkowy, mówi natomiast Anna Czarnecka, przewodnicząca ZZ Kadra Azoty. – Jako związek zawodowy jesteśmy za dyskusją, a przeciw zamieszaniu, jakie wywołują niektórzy związkowcy. Pracownicy są zdezorientowani, czują się niekomfortowo przez skandaliczny sposób przeprowadzania referendum, spotykają się z niewybrednymi komentarzami, boją się głosować. Ja sama spotkałam się wręcz z agresją z ich strony, dlatego zgłosiłam już sprawę do pełnomocnika ds. etyki w spółce – tłumaczy Czarnecka.

Sytuacji w Puławach uważnie przygląda się zarząd tarnowskich Azotów. – Stoimy na stanowisku, że dialog społeczny w spółce jest wyłączną kompetencją pracodawcy, który ma odpowiednie narzędzia, aby podnoszone kwestie sporne rozwiązać. Liczymy, że zaplanowane na 24 lipca spotkanie zarządu GA Puławy z komitetem strajkowym przy udziale mediatora przyniesie przełom w rozmowach – poinformowały nas służby prasowe Grupy Azoty.

– Nie sądzę, żeby spotkanie z mediatorem przyniosło jakikolwiek skutek – kwituje z kolei Wręga.